Czy blokowanie prawicowych stron przez serwis Facebook nie jest sprzeniewierzeniem się zasadzie wolności słowa? Rozmawiamy na ten temat z posłem Prawa i Sprawiedliwości Grzegorzem Matusiakiem.

 

Fronda.pl: Ostatnio na Facebooku zablokowana została strona Marszu Niepodległości, a także szereg prawicowych kont. Również nasz portal parokrotnie był blokowany za treści nieodpowiadające włodarzom Facebooka. Czy mamy do czynienia z łamaniem zasady wolności słowa?

Grzegorz Matusiak: Myślę, że takie działania ze strony Facebooka przede wszystkim obniżają rangę tego portalu. Albo jesteśmy wszyscy równi i nasze opinie i myśli dotyczące aktualnych wydarzeń są równie ważne i wtedy mamy do czynienia z serwisem szanującym wolność, albo nie wszystkie opinie są sobie równe i wtedy następuje opowiedzenie się po określonej stronie sceny politycznej. Jeżeli Facebook rzeczywiście akceptuje tylko pewne wybrane poglądy, niechaj to będzie zapisane w regulaminie. Jeżeli natomiast próbuje się to czynić nieoficjalnie, poprzez stosowanie zasad nie zawsze przejrzystych dla osób blokowanych, uważam, że ten portal traci na wiarygodności.

Szczególnym echem odbiło się blokowanie postów udostępniających plakat z napisem „Polska bastionem Europy” reklamującego Marsz Niepodległości. Czy ta treść zasługiwała na taką cenzurę?

Sam nie dostrzegłem nic zdrożnego w plakacie z rycerzem reklamującym Marsz Niepodległości. Ten obraz został jednak zablokowany. Dopiero akcja społeczna wymusiła na właścicielach portalu, lub ludziach, którzy nim zarządzają, aby odeszli od blokowania takich informacji. Takie praktyki można zasłaniać i usprawiedliwiać niejasno sformułowanymi regulaminami, ale w istocie jest to cenzura.  

Czy możemy stwierdzić, że Facebook opowiada się dość wyraźnie po stronie określonej ideologii?

Tak, to widać. Zresztą dość zabawny jest fakt, że osoba odpowiedzialna za te wydarzenia jest jednocześnie osobą powiązaną z obecną opozycją.

Tym bardziej bulwersujący jest ten fakt, gdy weźmiemy pod uwagę, że Facebook nie uważa za stosowne blokowanie stron w rodzaju "Mistrzostwa w obrażaniu Jana Pawła II"...

To nie do przyjęcia, żeby w ten sposób funkcjonował portal, który określa się jako apolityczny i przeznaczony dla wszystkich. Fakty jednak mówią same za siebie. Wcale nie trzeba się przesadnie wgłębiać w temat, żeby zorientować się jakie jest nastawienie osób zarządzającym Facebookiem do poglądów prawicowych i konserwatywnych, a jakie do zgoła odmiennych.

Niektórzy twierdzą, że Facebook to prywatny portal i nikt nie ma prawa mieć pretensji za taką politykę. Inni uważają, że takie globalne medium powinno przestrzegać standardów związanych z wolnością wypowiedzi. Jakie jest Pana stanowisko?

Prawda jest taka, że choćby prywatne telewizje jak TVN czy Polsat podlegają jednak pewnemu nadzorowi, pomimo tego, że są to prywatne media. Wszystkie media nawet jeśli są prywatne, muszą przestrzegać podstawowych reguł. Uważam, że taki portal społecznościowy też powinien podlegać regułom dotyczącym wolności słowa. Jest to serwis bardzo popularny, który ma bardzo duży zasięg i to, jakie informacje się tam mogą pojawiać, może mieć duży wydźwięk na społeczeństwo. Dlatego wolność wypowiedzi musi tam być szanowana.

Co konkretnie można w tej sprawie zrobić? Czy jakieś działania powinno tu podjąć np. Ministerstwo Cyfryzacji?

Podejrzewam, że pewne działania zmierzające do wydarzenia ostatnich wydarzeń już zostały podjęte. Mam świadomość, że ruchy i osoby, których strony były niesłusznie blokowane, mają na to namacalny dowód. Z pewnością przygotowały się do nadchodzącego starcia i będą żądać wyjaśnień. Ministerstwo Cyfryzacji powinno sprawdzić, czy w tak dużym medium nie są łamane elementarne zasady. Jeżeli traktujemy wszystkich równo, to traktujmy wszystkich równo od lewicy po prawicę. Na przykładzie ostatnich zdarzeń związanych z Facebookiem widać natomiast, że jedna strona może więcej, a druga mniej. Tak być nie może.

Dziękujemy za rozmowę