A może ci panowie rzeczywiście tak uważają? Jeśli tak, to w konsekwencji powinniśmy zgodzić się, by w jednej szatni i pod jednym prysznicem przebywali nadzy lub roznegliżowani sportowcy obu orientacji seksualnych i obu płci. Bo jeśli nagość nie wywołuje żadnych świadomych lub podświadomych reakcji o zabarwieniu erotycznym, jeśli przebywanie w jednej szatni czy saunie, mycie się pod sąsiadującymi ze sobą prysznicami itp. nie może mieć najmniejszych negatywnych konsekwencji, to wprowadźmy taką zasadę w całym sporcie, i nie tylko tam. Nie dzielmy sportowych szatni na męskie i żeńskie, nie dzielmy przebieralni na basenach, nie oznaczajmy kółkiem i trójkątem toalet.

Ale tak być nie może. Każdy człowiek posiada seksualność, a w konsekwencji interesuje się - pod względem erotycznym - osobą określonej płci, o określonym wyglądzie, wieku czy nawet zapachu. I dlatego społeczeństwa wymyśliły i ustanowiły obszary, gdzie mogą przebywać wszystkie osoby bez względu na płeć, wiek czy ubiór i obszary, gdzie ten podział jest wprowadzony, na przykład przebieralnie, toalety czy szpitalne sale.

Dzieje się tak, gdyż sport, wbrew temu, co mogłoby wynikać ze słów wymienionych przeze mnie sportowców, nie neutralizuje popędów seksualnych, a zatem sportowiec, który może pod względem seksualnym interesować się innym sportowcem, nie powinien z nim dzielić sportowej szatni. Zarówno homoseksualny sportowiec ze sportowcem tej samej płci, jak heteroseksualny ze sportowcem płci odmiennej.

PS. Nie rozumiem byłych sportowców pokroju Tomasza Iwana czy Radosława Majdana, ale znakomicie rozumiem byłego sportowca Jana Tomaszewskiego, bo to właśnie jemu poseł Robert Biedroń zaproponował wspólny pobyt nago w saunie. Brrr!

Piotr Strzembosz