„Wyborcza” nie ustaje w atakowaniu Kościoła i ukazywaniu go wyłącznie w złym świetle – jako centrum skandali obyczajowych, czy jako zorganizowany aparat represji. Tym razem posuwa się jednak zbyt daleko – reklamując oficjalne występowanie z Kościoła. 

„Wyborcza” przeciw Kościołowi

Oczywiście wszystko ma się dziać w imię źle pojętej wolności, prawa do prywatności i jeszcze – prawa do wyrażania własnych poglądów. Tylko, że w świetle nowo obowiązujących przepisów, wierny zaciąga jedną z najcięższych kar – ekskomunikę. Skazuje się tym samym na samopotępienie, gdyż faktycznie – daru sakramentu chrztu – Ducha Św. żaden urzędnik wykreślić nie jest w stanie. 

Obecnie, aby wystąpić z Kościoła nie jest konieczne przedstawienie dwóch świadków apostazji, jednak proboszcz parafii delikwenta jest zobowiązany przeprowadzić z nieszczęśnikiem szczerą rozmowę. Powodów, aby nie zaciągać ekskomuniki na własne życzenie jest wiele. 

Najważniejsze są oczywiście te natury duchowej. Pan Bóg przeznaczył nas do zbawienia. Nie chce śmierci grzesznika, dlatego łaską sakramentu chrztu świętego włącza nas do grona dzieci Bożych. Od tej pory wierząc, że Chrystus jest Synem Bożym mamy otwarte niebo i drogę do zbawienia. 

Właściwie jedyną formą zaprzepaszczenia daru zbawienia jest samopotępienie, odrzucenie łaski Ducha Bożego, darmowej miłości Boga i szczęścia, które dla nas zaplanował. Jeśli ktoś został ochrzczony – oznacza, że Bóg przewidział jego zbawienie jako chrześcijanina. Negując ten fakt, negujemy Bożą miłość i wyłączamy się z grona wybranych. 

<<< NIESAMOWITA KSIĄŻKA DLA CIEBIE! WIELKA KSIĘGA DUCHOWOŚCI KATOLICKIEJ! PO PROSTU MUSISZ JĄ MIEĆ! >>>

Nie potępiaj się!

Czy zatem warto się potępiać, nawet gdy przechodzimy głęboki kryzys wiary? Nie. Każdy kryzys jest szansą. Jest możliwością, aby właśnie wtedy spotkać się z Bogiem, dotknąć swojej nędzy, poprosić o Jego wsparcie. Często tak się dzieje, że tylko wówczas, gdy świat wali nam się na głowę, odnajdujemy Boga w swojej historii. 

A co, jeśli uważamy się za człowieka rozumnego, którego decyzja o wystąpieniu z Kościoła jest poparta długimi poszukiwaniami, rozważaniami, poparta wieloma argumentami? Jeśli dla kogoś liczą się argumenty, gdy zapozna się z dziedzictwem Kościoła, naukowymi teoriami dotyczącymi wiary bądź niewiary – nie powinien także znaleźć argumentów za odrzuceniem Boga. 

Najczęściej dzieje się jednak tak, że z Kościoła odchodzą ludzie o nieuporządkowanym życiu moralnym, neurotyczni, pełni zranień, bądź o skrajnie lewicowym światopoglądzie. Można się o tym przekonać, czytając jeden z portali, poświęconym formalnej apostazji. Oto krótki wybór komentarzy z tego portalu:

„Brawo! Trzeba tę stronę jak najszybciej rozpropagować. Mam już dość tych bajek o Jezusie, Maryi i innych ciemnogrodowych pierdołach. A JP2 nie był świętym tylko zwykłym starym pierdołą” Artur.

„Wstyd mi przed moimi dziećmi, iż wciąż figuruje w tej pedofilskiej organizacji jako katolik” Hej.

„Sława Perunowi i Światowidowi, bogom naszych Praojców. Sława!” Sylwek

No i dalej tego typu farmazony – antyklerykalizm tramwajowy, kalki z „Wyborczej” o pedofilii, pazernym klerze, wolności, wiele wpisów sekciarzy – neopogan czy Świadków Jehowy itd.

Bóg Cię kocha!

Oprócz nieuchronnych konsekwencji duchowych, ekskomunika „nie działa” w przypadku zagrożenia życia, wówczas kapłan może udzielić absolucji, sakramentu chorych czy wiatyku. Należy pamiętać, że ekskomunika wyklucza także ze wspólnoty Kościoła. Oznacza to brak możliwości korzystania sakramentów, bycia świadkiem podczas ich udzielania, czy bycia rodzicem chrzestnym. Może więc w poważy sposób zubażać życie rodzinne czy społeczne. 

Czy naprawdę warto? Na pewno nie należy słuchać w tej materii redaktorów „Gazety Wyborczej” i innych wrogów Kościoła. Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo, czyniąc go niewiele niższym od aniołów. W prezencie dał mu we władanie świat. A potem zesłał swojego Syna, aby otworzyć nam niebo i podarować życie wieczne. Za darmo i dla każdego. 

Możemy więc wybierać: dobro czy zło. Życie wieczne czy wieczne potępienie. Szczęście czy nieszczęście. Nie dajmy się manipulować. Nie dajmy się oszukać demonowi. Nie odrzucajmy darmowej miłości Boga pod żadnym pozorem. Nawet, gdy przechodzimy ciężkie chwile. Tak jak po burzy przychodzi słońce, tak i nasze cierpienie nie będzie trwało wiecznie. Nie postępujmy pochopnie, nawet, gdy wydaje nam się, że nasza decyzja jest głęboko przemyślana i nieodwołalna. Pan Bóg z pewnością przewidział dla nas takie wydarzenie, abyśmy mieli czas zastanowić się i przemyśleć wszystko na nowo. 

Tomasz Teluk