Prof. Małgorzata Fuszara to wiceprezes stowarzyszenia Kongres Kobiet, a także była sekretarz stanu w Kancelarii Premiera i pełnomocnik rządu ds. równego traktowania. Jakie działania prowadzi ona i jej podobne działaczki? Ot, np. propagują... kazirodztwo.

Fuszara to prawniczka oraz socjolog specjalizująca się w zagadnieniach związanych z gender studies. Jest też aktywną działaczką feministyczną, przede wszystkim działa jako wiceprezes Kongresu Kobiet.

W najnowszym wywiadzie dla serwisu NaTemat.pl Fuszara mówi o działalności Kongresu jako inicjatywy, która pomaga kobietom, walczy o równouprawnienie i w ogóle czyni wiele dobrego.

Jak przekonywała Fuszara:

"Chcą nam przypiąć łatkę damulek zajmujących się jakimiś abstrakcyjnymi kwestiami, które nie dotyczą normalnych kobiet. A przecież Kongres Kobiet działa na rzecz zmniejszenia bezrobocia, przemocy, łamania praw reprodukcyjnych – czy to nie są problemy realnych kobiet?".

Czy rzeczywiście kobiety odczuwają pomoc Kongresu w walce o miejsca pracy? Wszystkie panie chyba mogą sobie odpowiedzieć same na to pytanie. Co do "łamania praw reprodukcyjnych" chyba nie mamy wątpliwości, o jaką kwestię w rzeczywistości tu chodzi...

To jednak nie wszystko. Warto przypomnieć, że pani Fuszara kilka lat temu zasłynęła kontrowersyjną wypowiedzią na temat kazirodztwa. Lewicowa działaczka w 2012 roku na konferencji "Nienormatywne praktyki rodzinne" na Uniwersytecie Warszawskim organizowanej przez koło studentów gender/queer mówiła, że trzeba dyskutować o sensowności zakazu kazirodczych związków, szczególnie między rodzeństwem.

Sprawę tę opisywaliśmy na łamach naszego portalu. 

Jak mówiła wtedy Fuszara:

"Pytanie, które na Zachodzie się w tej chwili stawia dotyczy innej takiej normy która jest rzadko dyskutowana, i uważana jest zwykle za niepodważalną, to znaczy zakaz kazirodztwa. I on jest w tej chwili dyskutowany w Wielkiej Brytanii i w Niemczech. ... Przede wszystkim podważa się sens utrzymywania zakazu kazirodztwa w kontekście rodzeństwa. I pytanie o to, czy w dzisiejszych czasach rzeczywiście taki jest sens utrzymywania zakazu małżeństwo między rodzeństwem".

Jak dodawała: 

"Z jednej strony mówi się, że ten podstawowy powód , dla którego takie zakazy zwykle obowiązują, czyli obawa o zdrowie dalszych generacji po pierwsze, daje się wyeliminować. Po drugie jest problemem nie tylko takich związków, a po trzecie w tej chwili podważa się jakby w ogóle sensowność takiego argumentu, ponieważ tu znowu musielibyśmy się odwoływać do tego, że tylko pewna norma potomstwa ma decydować o tym, w jakie związki ludzie między sobą mogą wchodzić, a przecież takich norm nie można z góry jakby ustalać i odbierać innym osobom tutaj możliwości istnienia".

Pomoc kobietom? Drogie Panie, jeżeli rzeczywiście marzycie o świecie, w którym zalegalizowane jest kazirodztwo, wtedy rzeczywiście warto wspierać podobne organizacje feministyczne...

daug/natemat.pl, Fronda.pl