Podający się za księdza Szymon Niemiec domaga się opublikowania w tygodniku "Uważam Rze" sprostowania dotyczącego tekstu Jana Pospieszalskiego. W artykule "Platformy jak czołgi" jego zdaniem dziennikarz zawarł fałszywe informacje dotyczące kapłaństwa Niemca. 


- Nieprawdziwe są informacje jakoby ks. Szymon Niemiec nie posiadał ważnych święceń kapłańskich, nie przeszedł formacji duszpasterskiej oraz, że nie otrzymał święceń z rąk hierarchy kościelnego posiadającego ważną sukcesję apostolską. Nie jest prawdziwa również informacja, jakoby ksiądz Szymon Niemiec posiadał falsyfikat kapłaństwa - uważa Niemiec. 


- Skoro Niemiec nie potrzebował formacji seminaryjnej, postulatu czy diakonatu i potem święceń z rąk namaszczonego hierarchy, to znaczy, że wystarczy mu falsyfikat kapłaństwa - napisał Pospieszalski w "Uważam Rze". 


- Ksiądz Szymon Niemiec rozpoczął formację duszpasterską w rou 2003 jako kaznodzieja w Wolnym Kościele Reformowanym w Polsce, pod nadzorem Wielebnego Ernesta Ivanovsa. W roku 2006 został dopuszczony do ordynacji na urząd diakona. W roku 2008 otrzymał ordynację na urząd Pastora Kościoła. W roku 2010, po połączeniu się Wolnego Kościoła Reformowanego w Polsce ze Zjednoczonym Kościołem Chrześcijańskim (Christian United Church) otrzymał święcenia prezbiteratu z rąk Jego Ekscelencji Biskupa Paula Davida C. Stronga, którego sukcesja apostolska była wielokrotnie sprawdzana i jest wiarygodna. Tym samym ks. Szymon Niemiec pełni urząd kościelny zgodnie z tradycją kościołów apostolskich - wylicza Niemiec w swoim sprostowaniu.

 

- Istota problemu polega na tym, że pan Szymon Niemiec inaczej niż ja rozumie słowa, którymi operujemy. Problem jest natury semantycznej. W odróżnieniu od Niemca, słowo "wolność" nie oznacza dla mnie "dowolności", którą dostrzegam w publicznej działalności tego pana - komentuje całą sprawę Jan Pospieszalski. 


- Jako członek Kościoła rzymskokatolickiego, wypowiadam słowa: "Wierzę w jeden święty, powszechny i apostolski Kościół". W związku z tym, żeby być w zgodzie z własnym sumieniem i wyznaniem wiary, nie mogę uznać tego, co w swoim oświadczeniu podaje Szymon Niemiec. Nie wycofuje się z niczego, co napisałem, ponieważ wtedy musiałbym wyprzeć się mojej wiary - stawia sprawę jasno Pospieszalski. 


- Co to znaczy "wolny Kościół"? Jeśli ja z panią, umówimy się i założymy kościół, w imię którego będziemy ewangelizać, etc. to znaczy, że wypełniamy sukcesję apostolską? "Wolny Kościół" to nie znaczy "dowolny" kościół. W Polsce w latach '90 znany był przypadek, gdzie grupa przedsiębiorczych handlarzy samochodów zarejestrowała się jako związek wyznaniowy po to, żeby móc sprowadzać do Polski samochody bez cła. Sprawa tego przekrętu po jakimś czasie wyszła na jaw, ale co ona pokazuje? Pokazuje, że słowo "wolny kościół", czy w ogóle "wolność" jest dziś rozumiana opacznie - kontynuuje Pospieszalski. 


- Droga do subiektywnie postrzeganego przez Niemca kapłaństwa jest absolutnie nieweryfikowalna, ponieważ taki wolny Kościół ma dowolne reguły formacji, dowolne reguły święceń, dowolne reguły osiągania kolejnych stopni wtajemniczeń. Ja jestem zobowiązany do traktowania poważnie credo apostolskiego, w którym wyznaję wiarę w jeden, powszechny, święty i apostolski Kościół, a "kościół" Szymona Niemca taki nie jest. Szymon Niemiec może uznawać się za osobę duchowną, ja  jednak częściej zauważam w jego działalności publicznej zangażowanie na rzecz opacznie pojmnowanej cielesności - konstatuje publicysta.


Niemiec na swoim facebookowym profilu zapowiada, że jeśli nie otrzyma odpowiedzi w ciągu 7 dni, sprawa trafi do sądu. 


Marta Brzezińska