Europejski rynek pracy znajduje nieoczekiwane uznanie wśród ekspertów. Okazuje się, że okazał się być dużo bardziej odporny na zawirowania wobec epidemii koronawirusa niż rynek pracy w Stanach Zjednoczonych. Nasz europejski model jest w stanie zapobiec masowym zwolnieniom pracowników i przez to bezrobociu, podczas gdy w USA - nie.

 

"Podczas gdy w Ameryce rynek spodziewa się masowej likwidacji miejsc pracy, analitycy o wiele mniej obawiają się podobnego scenariusza w strefie euro, gdzie przepisy utrudniają zwalnianie pracowników oraz zachęcają firmy do ich zatrzymywania w czasie kryzysu. Niekiedy regulacje tego rodzaju określa się mianem hamulca dla wzrostu, ale w czasie globalnego kryzysu ujawniają się ich niewątpliwe zalety" - pisze "Bloomberg".

Jan Hatzius, ekonomista z Goldman Sachs, zwraca uwagę, że choć europejski rynek pracy ma problem ze zmianami strukturalnymi, to na niespokojne czasy jest dużo bardziej stabilny.

W krajach Unii Europejskiej państwo ma już dobrze opracowany system wsparcia rynku pracy. "Tymczasem kraje, takie jak USA czy Wielka Brytania, często od zera próbują stworzyć programy dla rynku pracy, które zmniejszą wpływ kryzysu na pracowników w nadziei, że obecna sytuacja nie spowoduje długotrwałej szkody dla gospodarki" - pisze "Bloomberg.

Hatzius zauważa, że podczas gdy bezrobocie w USA może wskutek koronawirusa wzrosnąć nawet o 5,5 proc., to w największej europejskiej gospodarce, Niemczech, najwyżej o połowę tej wartości.

Z drugiej strony ekonomiści uważają, że po skończeniu epidemii odbicie w USA będzie zdecydowanie silniejsze niż w Europie. W Stanach gospodarka w roku 2020 może zmniejszyć się o 0,5 proc., tymczasem w strefie euro - sądzi Bloomberg - nawet o 2 procent.

bsw/forsal.pl