Zdaniem byłego głównego inspektora sanitarnego Andrzeja Trybusza, zimowe ferie powinny być rozciągnięte w czasie, a nie, jak zdecydowali rządzący, skumulowane w jednym terminie. Ekspert przestrzega też przed równoczesny powrotem dzieci do szkół po feriach. Jego zdaniem może to doprowadzić do katastrofy.

Decyzją rządu w tym roku ferie zimowe odbędą się w jednym terminie, od 4 do 17 stycznia. Ma to ograniczyć rozprzestrzenianie się pandemii koronawirusa. Jednak według byłego szefa GIS Andrzeja Trybusza, nie jest to decyzje słuszna, a przynajmniej została podjęta przedwcześnie.  

- „Mimo wszystko powinniśmy poczekać, jak odbiją się na sytuacji epidemiologicznej święta i wówczas podejmować decyzje” – przekonuje Trybusz.

Ekspert zwraca uwagę, że mimo zakazu, wiele osób wyjedzie na ferie, oficjalnie wyjeżdżając w celach „służbowych”. Jego zdaniem, jeśli sytuacja po świętach się poprawi, ferie powinny być rozłożone jak w poprzednich latach.

Andrzej Trybusz ostrzega też przed powrotem uczniów do szkół po feriach. Zauważa, że powinien on zależeć od sanitarnego przygotowania placówek.

- „Teraz gdy szkoły są zamknięte to jest czas, by zrobić taki audyt sanitarny, by naprawdę zastanowić się, gdzie można wpuścić dzieci do szkół, a gdzie nie. Jak jest 1,2 tys. uczniów w jednej placówce, to nie ma mowy o bezpiecznych warunkach sanitarnych” – mówi.

Przywrócenie stacjonarnych zajęć we wszystkich szkołach, jak zrobiono to we wrześniu, jego zdaniem może doprowadzić do katastrofy.

kak/PAP, RadioZET.pl