Portal Fronda.pl: Najnowszy numer tygodnika „Do Rzeczy” zaskakuje publikacją na temat prof. Witolda Kieżuna. Jej autorzy, Sławomir Cenckiewicz i Piotr Woyciechowski, na podstawie ujawnionych dokumentów sugerują bohaterowi Powstania Warszawskiego współpracę z PRL-owską bezpieką. Zacznę od pytania, jak Pan ocenia ten artykuł? Jakie motywacje przyświecały autorom?

Dr Piotr Gontarczyk: To jest publikacja po prostu skandaliczna. Wydaje mi się, że za opublikowaniem takiego artykułu stała tylko i wyłącznie zemsta na człowieku, który wypowiadał się inaczej, niż autorzy „Do Rzeczy” na temat Powstania Warszawskiego. Tu chyba nie ma żadnych innych powodów, i raczej nie da się dorobić żadnej ideologii.  Zemsta fo raczej niskiego formatu motywacja.

Jednak Cenckiewicz i Woyciechowski swój tekst ilustrują licznymi zdjęciami dokumentów, które mają potwierdzać rzekomą współpracę prof. Kieżuna z bezpieką. Jak Pan ocenia wiarygodność źródeł, na które powołują się autorzy „Do Rzeczy”?

Nie będę wypowiadał na temat wiarogodności tych argumentów, zapewne są autentyczne. Inna rzecz to ich wiarygodność i krytyczna ocena. Mówię tylko o jednej sprawie – za publikacją „Do Rzeczy” moim zdaniem nie stoi poszukiwanie prawdy czy chęć pokazania społeczeństwu czegokolwiek nowego o historii Polski. To przede wszystkim uderzenie w jedną z ikon Powstania, polskiego bohatera, który wypowiadał się o Powstaniu w sposób odmienny od publicystów tego tygodnika. Tylko tyle.  

Mówi Pan o powstańczych zasługach... Szef „Do Rzeczy” Paweł Lisicki też je docenia, ale „z ciężkim sercem” decyduje się na publikację artykułu o prof. Kieżunie, bo „przeszłości nie da się zakopać, wyprzeć, przemilczeć”. Cenckiewicz i Woyciechowski zaś podkreślają, że prof. Kieżun jest osobą publiczną, więc podlega takim samym prawom oceny, jak inne osoby publiczne. Przyjmuje Pan taką argumentację?

Przykro mi, ale nie nie dowierzam. O tych dokumentach historycy wiedzieli od lat i nikt nie robił z nich wielkiej sensacji. To, że opublikowano je właśnie tu i właśnie teraz nie jest dziełem przypadku. Przypominam, że wczesniej prof. Kieżun publicznie negatywnie wypowiadał się o naszych "historycznych rewizjonistach", w tym przede wszystkim o "Obłędzie44" Piotra Zychowicza. I wszystko wskazuje na to, że ci, których krytykował, postanowili go za to "ukarać". Dla mnie ta publikacja jest niesmaczna, wręcz żenująca.   

Rozm. MaR