Problem niekontrolowanego napływu tzw. uchodźców ciągle dominuje w mediach, a także w zwykłych codziennych rozmowach ludzi na ulicy. Ludzie oglądając dzikie chordy tzw. uchodźców atakujące policjantów na granicy serbsko-węgierskiej; nastolatków pokazujących przed kamerami gest podrzynania gardła, słysząc jak muzułmańscy „uchodźcy” traktują innych nie-muzułmanów w ośrodkach na uchodźców (gdzie wymagają przestrzegania prawa szariatu); o gwałtach i grabieżach dokonywanych przez „uchodźców” w innych krajach europejskich i wreszcie o tym, że wśród nich są bojownicy z Państwa Islamskiego - najzwyczajniej się boją i protestują przeciwko narzucanym przez UE tzw. kwotom, czyli liczbie „uchodźców”, które każdy kraj europejski, w tym także Polska, ma przyjąć na swoje terytorium. Kwotom, które gwałcą suwerenność poszczególnych krajów, gdyż tylko dany naród ma prawo decydować o tym, czy i ile chce przyjąć uchodźców pod swój dach.

Miłosierdzie - czym jest?

Państwom Grupy Wyszehradzkiej zarzuca się ksenofobię, brak solidarności, a nawet brak miłosierdzia wobec ludzi potrzebujących pomocy. Argumentem braku miłosierdzia hojnie szafują również niektórzy politycy i dziennikarze w Polsce, którzy w imię „poprawności politycznej” i rozkazów płynących z Brukseli (dawniej część z nich, albo ich rodzice, odbierali te rozkazy z Moskwy) opowiadają się za polityką multikulti i chcą nam sprowadzić do naszego polskiego Domu masy ludzkie obce nam kulturowo. Masy, które - jak pokazuje praktyka z krajów zachodnich - nie chcą się asymilować, tworzą swoiste getta, do których nawet policja tych krajów boi sie wchodzić, getta w których obowiązującym jest prawo szariatu z jego wynaturzonymi praktykami (jak np. pedofilia, gwałty, uprzedmiotowienie kobiet itd.). Najciekawszym jest to, że do miłosierdzia, a na nawet do przestrzegania nakazów Ewangelii nawołuje wszelkiej maści lewactwo manipulując tekstami ewangelicznymi. To samo lewactwo, które - mówiąc najdelikatniej - w głębokim poważaniu ma nauczanie zawarte w Ewangeliach i głoszone przez Kościół. Wykazują się przy tym wyjątkową ignorancją sięgającą głupoty. Ale przecież nie chodzi tu o rzetelne przedstawienie nauczania Kościoła, a jedynie o manipulowanie w taki sposób, aby osiągnąć żądany efekt - czyli wzbudzić poczucie winy u katolików i wymóc na nich zgodę na bezwarunkowe przyjęcie tzw. uchodźców do Polski.

Jak napisałem wyżej lewa strona tak naprawdę nie ma pojęcia, czym jest prawdziwe miłosierdzie i pewnie nawet nie chcą wiedzieć, bo prawda nie jest dla nich wygodna. Otóż ewangeliczne miłosierdzie, którego uczył Jezus, to nie bezmyślna tolerancja. Miłosierdzie chrześcijańskie idzie w parze z roztropnością i sprawiedliwością. Miłosierdzie, które ze swej natury jest miłością ratującą drugiego człowieka, bez roztropności deformuje zarówno tego, kto udziela ze swego skarbca, jak i obdarowanego.Roztropność każe nieraz postawić konkretne wymogi, a niekiedy i zaniechać daru, gdy wyraźnie widzimy, że obdarowany człowiek wykorzystuje go dla czynienia zła. Miłosierdzie musi być formowane przez roztropność. Roztropność jest cnotą wszystkich cnót, umożliwiając zachowanie złotegośrodka w myślach i postępowaniu. Innymi słowy wyważa cnoty, by te nie prowadziły nas ku skrajnościom. Strzeże np. męstwa, by nie stało się zuchwałością bądź tchórzostwem i słabością. Strzeże miłości, by nie przerodziła się w ckliwość i sentymentalizm bądź wyrachowaną interesowność. Strzeże cierpliwości, by nie stała się usprawiedliwieniem lenistwa bądź przedwczesną rezygnacją. Strzeże pomocniczości, by nie była wykonywaniem za innych tego, co mogą sami wykonać bądź pozbawioną miłosierdzia postawą "poradź sobie sam"[1].

Nasz Wielki Rodak, św. Jan Paweł II mówił, o tzw. wyobraźni miłosierdzia. W 2002 r. na krakowskich Błoniach Jan Paweł II zachęcał nas, byśmy przekuli doświadczenie miłosierdzia Bożego na czyn. Nawiązując do słów z Dives in misericordiazwracał się do Rodaków: W obliczu współczesnych form ubóstwa, których jak wiem nie brakuje w naszym kraju, potrzebna jest dziś - jak to określiłem w liście Novo millennio ineunte - «wyobraźnia miłosierdzia» w duchu solidarności z bliźnimi, dzięki której pomoc będzie «świadectwem braterskiej wspólnoty dóbr».

Owa wyobraźnia miłosierdzia nakazuje mi okazać pomoc potrzebującemu, ale w sposób mądry i rozsądny. Miłosierdzie nie wyłącza myślenia, nie jest oderwane od rozumu, który korzystając właśnie z wyobraźni jest w stanie przewidzieć skutki nieroztropnego udzielania pomocy „komu popadnie”.

Należy również pamiętać, że do okazywania miłosierdzia jesteśmy zobowiązani najpierw wobec samych siebie, swoich najbliższych, rodziny, narodu, a dopiero później wobec innych potrzebujących pomocy.

Uprawniona obrona

Kolejny temat, który chciałem poruszyć to zagadnienie uprawnionej obrony. Niektórzy dziennikarze i politycy aż kipieli z oburzenia, gdy wobec dzikiej hordy tzw. uchodźców atakującej policjantów węgierskich, broniących granicy swojego państwa, swojego Domu, na których posypał się grad kamieni, kawałków betonu (20 policjantów rannych) - użyto gazu łzawiącego i armatek wodnych.

Znów jak z rękawa posypały się oskarżenia i zarzuty braku zrozumienia, empatii, solidarności, miłosierdzia itd. Jednakże policjanci ci wykonywali jedynie swoje obowiązki! Bronili granicy swojego państwa przed zwykłymi przestępcami, którzy w sposób nielegalny, bez dokumentów, siłą, bez poszanowania prawnarodów chcieli wedrzeć się na terytorium Węgier.

Chyba każdy się ze mną zgodzi, że próg mojego domu stanowi świętość i nikt nieproszony nie ma prawa go przekroczyć bez mojego pozwolenia. Stąd też Węgrzy mieli pełne prawo użyć wszelkich możliwychśrodków, aby bronić swojej granicy.

Warto w tym miejscu przypomnieć, co na temat uprawnionej obrony mówi Katechizm Kościoła Katolickiego. Otóż Kościół w punkcie  2263 KKK wyjaśnia, że uprawniona obrona osób i społeczności nie jest wyjątkiem od zakazu zabijania niewinnego człowieka, czyli dobrowolnego zabójstwa. „Z samoobrony... może wyniknąć dwojaki skutek: zachowanie własnego życia oraz zabójstwo napastnika... Pierwszy zamierzony, a drugi nie zamierzony.

[koniec_strony]

W kolejnych punktach Prawodawca kościelny rozwija ten temat: miłość samego siebie pozostaje podstawową zasadą moralności. Jest  zatem uprawnione domaganie się przestrzegania własnego prawa do życia. Kto broni swojego życia, nie jest winny zabójstwa, nawet jeśli jest zmuszony zadać swemu napastnikowi śmiertelny cios.

Katechizm powołuje się przy tym na nauczanie św. Tomasza z Akwinu, który wyjaśnia: Jeśli ktoś w obronie własnego życia używa większej siły, niż potrzeba, będzie to niegodziwe. Dozwolona jest natomiast samoobrona, w której ktoś w sposób umiarkowany odpiera przemoc... Nie jest natomiast konieczne do zbawienia, by ktoś celem uniknięcia śmierci napastnika zaniechał czynności potrzebnej do należnej samoobrony, gdyż człowiek powinien bardziej troszczyć się o własne życie niż o życie cudze (KKK 2264)

Kolejny punkt Katechizmu wypowiada się jeszcze bardziej stanowczo: uprawniona obrona może być nie tylko prawem, ale poważnym obowiązkiem  tego, kto jest odpowiedzialny za życie drugiej osoby, za wspólne dobro rodziny lub państwa(KKK 2265).

Oraz kolejny punkt. 

Ochrona wspólnego dobra społeczeństwa domaga się unieszkodliwienia napastnika. Z tej racji tradycyjne nauczanie Kościoła uznało za uzasadnione prawo i obowiązek prawowitej władzy publicznej do wymierzania kar odpowiednich do ciężaru przestępstwa, nie wykluczając kary śmierci w przypadkach najwyższej wagi. Z analogicznych racji sprawujący władzę mają prawo użycia broni w celu odparcia napastników zagrażających państwu, za które ponoszą odpowiedzialność (KKK 2266).

Z powyższych tekstów jasno wynika, że Węgrzy mieli pełne prawo użyć adekwatnych środków w celu obrony swoich granic i odparcia napastników, gdyż to co jest widać na filmach z granicy serbsko-węgierskiej  trudno jest nazwać inaczej niż zwykłą napaścią.

Gdyby to byli prawdziwi uchodźcy czy nawet imigranci, to poddaliby sie obowiązującym procedurom i prawu. Prawdziwy uchodźca nie ma nic do ukrycia, nie wyrzuca swoich dokumentów, a dzieci nie używa, jako żywych tarczy.  Jeśli prosi o azyl, to musi się podporządkować prawu, jakie obowiązuje w państwie, które mu tego azylu udziela i powinien zrobić wszytko, aby nie być dla tego państwa i społeczeństwa ciężarem.

Skoro Niemcy są tak hojne w rozdawaniu zasiłków socjalnych i skoro same tych rzekomych uchodźców do siebie zaprosiły, to niech pija teraz piwo, które naważyła Angela Merkel. Akurat my TEGO piwa spijać nie chcemy.

Polska chce pomóc, tak jak przez wieki pomogła różnym uchodźcom. U nas nigdy nie płonęły stosy religijne. Przyjmowaliśmy prześladowanych Żydów (ładnie to zostało przedstawione w Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie), Braci Czeskich, a teraz przyjmujemy Ukraińców, Białorusinów i wielu innych. Ale chcemy to robić dobrowolnie nie pod przymusem, rozsądnie, według naszych możliwości i pod pełną kontrolą. Z zastrzeżeniem, że jak ktoś będzie próbował podpalić nasz polski Dom, gdy będzie szerzył tu jakieś zgubne ideologie sprzeczne z naszą kulturą i tradycją, natychmiast zostanie deportowany tam skąd przybył bez względu na to czy zostawi tu rodzinę czy nie. Nie będzie żadnej taryfy ulgowej.

Lepiej jest stosować profilaktykę, zawczasu zapobiegać niż później lecząc rany myśleć gdzie został popełniony błąd!

Patrząc na sceny rozgrywające się na granicy serbsko-węgierskiej oraz to, co robią bojownicy Państwa Islamskiego oraz „miłujący pokój” muzułmanie w innych krajach Europy, ze strachem myślę (i mam do tego pełne prawo), że do takich scen może dojść i u nas w Polsce. A pierwsze jaskółki tego już mamy. Do sieci wyciekło nagranie z polskiego ośrodka dla uchodźców w Lininie, na którym widać oburzające zachowanie przebywających tam muzułmanów, którzy narzucają innym niemuzułmańskim uchodźcom (Ukraińcom i Gruzinom) islamskie zasady (http://pikio.pl/uchodzcy-o-polskim-osrodku-tu-jest-panstwo-islamskie). Przypomniał mi się wtedy wiersz Władysława Broniewskiego, którego uczyłem się w szkole (kiedyś uczniowie uczyli się takich wierszy, a dzisiaj?), zatytułowany Bagnet na broń. Wiersz ten, w JAKIMŚ stopniu, koresponduje z poruszonym tematem uprawnionej obrony. Pierwsza strofa tego wiersza posłużyła, jako tytuł niniejszego tekstu. Na zakończenie przytoczę jego wybrane fragmenty.

Kiedy przyjdą podpalić dom, 
ten, w którym mieszkasz - Polskę, 
kiedy rzucą przed siebie grom, 
(...) 
ty, ze snu podnosząc skroń, 
stań u drzwi. 

Oby znów nie spełniły się słowa innego polskiego poety Jana Kochanowskiego kończące Pieśń 5:

Cieszy mię ten rym: "Polak mądr po szkodzie";
Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.

dk. Jacek Jan Pawłowicz


[1]J. Zieliński, Wyobraźnia miłosierdzia, http://www.katolik.pl/wyobraznia-milosierdzia,1638,416,cz.html [dostęp na dzień 18-09-2015].