"W Unii Europejskiej nie ma już większości dla propagowanej kiedyś przez Angelę Merkel polityki otwartości na uchodźców" - czytamy na łamach opiniotwórczej niemieckiej gazety "Die Welt".

Die Welt podkreśla, że duże grupy uchodźców starających się masowo przekroczyć granice zewnętrzne UE to w Europie nic nowego. Taka sytuacja miała miejsce w 2015 roku, kiedy to tureckiemu prezydentowi Erdoganowi udało się zalać Europę nielegalnymi migrantami, a w konsekwencji uzyskać od Unii pieniądze na "uszczelnienie granic".

"Tym razem to nie turecki prezydent Erdogan traktuje uchodźców jak środek politycznego nacisku, tylko Aleksander Łukaszenka, dyktator z Mińska. I tym razem to nie Włosi czy Grecy domagają się rozdziału na całą Unię, tylko – o ironio – odciążona ma być Polska, czyli ten kraj, który razem z innymi państwami wschodnioeuropejskimi odrzuca rozdzielanie uchodźców na całą Europę" - czytamy w Die Welt.

Zdaniem publicysty Die Welt obecny kryzys należy rozwiązać na dwa sposoby. Po pierwsze trzeba wyraźnie dać do zrozumienia brak tolerancji dla nielegalnej migracji. Można tego dokonać poprzez publiczne wypowiedzi polityków lub budowę ogrodzeń na granicach.

"W Unii Europejskiej nie ma już bowiem politycznej większości dla propagowanej niegdyś, zwłaszcza przez Angelę Merkel, polityki otwartości. Wystarczy spojrzeć na tak szczodre wcześniej kraje jak Dania czy Szwecja albo obecnie na Francję, gdzie kandydaci na prezydenta prześcigają się w żądaniach co do narodowych posunięć przeciwko nielegalnej imigracji" - zauważa Die Welt.

Druga, z niemieckiego punktu widzenia, droga wyjścia z sytuacji to stymulacja ukierunkowanej legalnej migracji. Niemiecki rynek pracy boryka się bowiem z ogromnymi niedoborami siły roboczej - więcej czytaj tutaj.

"Kto ma kwalifikacje i może przyczynić się do dobrobytu Europy albo jest prześladowany z przyczyn politycznych, jest mile widziany. Wszystkich innych obowiązuje to, co wiceprezydent USA Kamala Harris powiedziała ludziom podczas jej wizyty w Ameryce Środkowej: Odeślemy was z granicy, nie przyjeżdżajcie" - konkluduje publicysta Die Welt.

jkg/deutsche welle