- Broniąc się, układ spowodował to, że ten, kto walczył z korupcją został skazany. Aczkolwiek trudno jest to teraz uzasadnić – mówi Andrzej Dera ze Zjednoczonej Prawicy.

Jakub Jałowiczor: Za dwa dni ma zostać opublikowane uzasadnienie wyroku wydanego w marcu na Mariusza Kamińskiego. „Gazeta Wyborcza” już je cytuje.

Andrzej Dera: Pusty śmiech mnie ogarnia, kiedy słyszę, że gazeta publikuje uzasadnienie przed jego przesłaniem stronom. Obowiązkiem sądu jest przesłanie uzasadnienia stronom. Potem można je publikować. Jeśli kolejność jest odwrotna, to mamy dramat polskiego sądownictwa, odsłona 156.

W uzasadnieniu można przeczytać, że Mariusz Kamiński tworzył sytuacje korupcyjne w ministerstwie rolnictwa, podczas gdy nie było tam ani korupcji, ani dowodów, że mogłaby być. Kamiński był strażakiem-podpalaczem?

To jest irracjonalne. Przypomnę, że z informacji, które mam i które można znaleźć w mediach wynika, że pewni panowie dwaj mówili, że są w stanie załatwić wszystko. I rzeczywiście załatwili. Przypomnę, że te osoby zostały prawomocnie skazane. Proszę więc nie mówić, że ktoś stwarzał sytuacje. Ktoś łapał tych, którzy mówili, że są w stanie za pieniądze pewne rzeczy załatwić. I to są fakty, którym nikt nie jest w stanie zaprzeczyć. Te osoby zostały skazane za płatną protekcję. A protekcja, to nie jest coś, co się dzieje w próżni. To załatwianie spraw z konkretnymi urzędnikami. I to miało miejsce. Żeby bronić tych biednych urzędników, którzy są podatni na korupcję wymyślono koncepcję owoców zatrutego drzewa, która ma ich chronić. Nie tędy droga. Ja z tą zasadą się nie zgadzam. Albo jestem uczciwy i nie rozmawiam z niektórymi ludźmi, a próbę przekupstwa zgłaszam odpowiednim organom, albo robię coś, co nie należy do moich obowiązków i jest niezgodnie z prawem. Wtedy proszę nie mówić, że bezprawne działanie wzięło się stąd, że kogoś wpuszczono w pułapkę i przeprowadzono prowokację policyjną.

Czemu uzasadnienie ukazuje się teraz, kilka miesięcy po wydaniu wyroku?

Sędzia wydał wyrok, ale nie umiał go uzasadnić. Musiał bardzo długo pracować, żeby napisać uzasadnienie własnego wyroku. Jeśli znam sprawę, znam akta, wiem, jak osądziłem, to potrafię to uargumentować. Tutaj minęło ponad 6 miesięcy.

Janusz Wojciechowski pisał jakiś czas temu, że uzasadnienie ukaże się ono na tydzień-dwa przed wyborami.

Jak widać był bardzo przewidujący. Termin nie jest moim zdaniem przypadkowy. Powiem krótko: jeśli sędzia był w stanie czekać ponad pół roku, to mógł poczekać i półtora tygodnia i zrobić to bez otoczki politycznej. Wyrok w moim odczuciu miał charakter polityczny, więc i termin publikacji uzasadnienia jest polityczny. To, że ukazuje się on w „Gazecie Wyborczej” również nie jest obojętne, bo to organ jednej formacji politycznej.

Czy to jest skuteczne jako zagrywka przedwyborcza?

Moim zdaniem nie. Istota problemu polega na tym, że Mariusz Kamiński walczył z korupcją, a obecna władza nie była walką z korupcją zainteresowana. Ten, który walczył został skazany – taki jest odbiór społeczny. Sprawy nie wymyślono sobie w CBA. Natomiast prowokacje, które ją ujawniły odbywały się za zgodą prokuratury i sądu. Taka jest w Polsce procedura i ta procedura została wypełniona. Tu nie było nadużycia, np. polegającego na tym, że ktoś zrobił coś poza wiedzą prokuratora. Nie, wszystko działo się pod nadzorem prokuratury i za zgodą sądu. Broniąc się, układ spowodował to, że ten, kto walczył z korupcją został skazany. Aczkolwiek trudno jest to teraz uzasadnić.