Eksperci w dziedzinie bezpieczeństwa ruchu drogowego postulują szybkie zmiany w szkoleniu nowych kierowców- podaje "Rzeczpospolita". Rozmówcy gazety przekonują, że w kwestii nauki jazdy obowiązują obecnie złe, nieżyciowe przepisy, przez które młodzi kierowcy nie otrzymują odpowiedniego przygotowania do jazdy, a w konsekwencji stwarzają ryzyko na drogach. 

"Od dawna zapowiadane jest (przepisy są uchwalone, ale odłożono je na półkę) wprowadzenie okresu próbnego dla najmniej doświadczonych kierowców, specjalnego oznakowania auta, którym się poruszają, i dodatkowych szkoleń z ryzyka drogowego. Na wejście w życie przepisy czekają już pięć lat"-czytamy w "Rz".

W Toruniu specjaliści od bezpieczeństwa ruchu drugowego postulują m.in. obciążenie instruktorów, którzy nie potrafili nauczyć jeździć, opłatą za trzeci egzamin. Koszty pierwszych dwóch egzaminów pokrywałby zdający. Według ekspertów, instruktor powinien również nauczyć kursantów, aby pod jego okiem jeżdzili z większą prędkością. 

Kolejny problem to pytania testowe. Według Janusza Dołęgi, właściciela jednej ze szkół nauki jazdy, są one absurdalne, a wiedza, której wymaga się od przyszłych kierowców- "zupełnie nieprzydatna". Jako przykład rozmówca gaety podał m.in. pytania o rozmiar tablic rejestracyjnych pojazdu. Twierdzi, że lepszym wyjściem byłaby forma zdawania egzaminu teoretycznego na symulatorze.

"Opowiada się także za zmianą egzaminu praktycznego. Powinna się na nim pojawiać gradacja błędów. Czym innym jest bowiem ustawienie lusterka, a czym innym bezmyślna zmiana pasa ruchu lub nieustąpienie pierwszeństwa. Zdaniem Dołęgi bezpieczniej jest, gdy kursant nie sprawdzi za każdym razem ustawienia lusterka, a w zamian za to wie, jak wyjść z poślizgu"-pisze  "Rzeczpospolita. 

yenn/Rp.pl, Fronda.pl