Partie opozycyjne, z Platformą Obywatelską na czele, wobec przegranych w demokratycznych wyborach, od pięciu lat robią wszystko, aby odsunąć legalną władzę PiS od rządów w Polsce. Ostatnio ich nadzieje ku temu na nowo się odrodziły dzięki zaskakującej pomocy ze strony jednego z liderów Zjednoczonej Prawicy, Jarosława Gowina. Lider Porozumienia niejako rzucił tonącej Platformie polityczne koło ratunkowe.

W 1652 roku poseł Władysław Siciński zerwał Sejm jako pierwszy korzystając z prawa liberum veto. Jarosław Gowin, pod przykrywką rzekomej troski o zdrowie Polaków, zdaje się chcieć powtórzyć niechlubną rolę swojego siedemnastowiecznego poprzednika. Ruch Sicińskiego stał się początkiem upadku Polski. Jakie okażą się konsekwencje działań Gowina?

Gowin jest zasadniczo zgodny z Borysem Budką co do wprowadzenia w Polsce stanu klęski żywiołowej na bardzo krótki czas, choćby na jeden dzień, co pozwoli na przełożenie w Polsce wyborów prezydenckich.

Ciekawym jest, że o wprowadzenie tego stanu tak bardzo walczą środowiska PO, które przede wszystkim w osobie Donalda Tuska, mając w Polsce władze, kierowały się raczej interesem Niemiec niż Polski.

Polska podpisała z Niemcami i wieloma innym państwami umowy, na mocy których, w przypadku wprowadzenia w Polsce stanu nadzwyczajnego, budżet państwa będzie musiał wypłacić odszkodowania korporacją z tych państw, za straty jakie w wyniku takiego stanu by one poniosły.

Jeszcze gorsze konsekwencje od szkód finansowych polityki Gowina może mieć jednak zerwanie koalicji rządzącej, do czego jego obecne decyzje mogą prowadzić. Jeżeli do tego zerwania by doszło, PiS miałoby rząd mniejszościowy. Totalna opozycja, w sojuszu z Porozumieniem, miała by też okazję do odwołania rządu Morawieckiego i powołania swojego. W ten sposób opozycja, bez wyborów, przejęła by władzę w polskim Sejmie, mając ją już w Senacie.

kak/ blogpublika.com