Dziennikarka TOK FM wprost zapytała Bartłomieja Sienkiewicza, czy sprzeciwiając się uchwale upamiętniającej Jolantę Brzeską, PO chce uniknąć powiązania zabójstwa działaczki z aferą Hanny Gronkiewicz-Waltz. Ku zdziwieniu słuchaczy polityk przyznał, że właśnie o to chodzi.
W związku z 10. rocznicą tragicznej śmierci Jolanty Brzeskiej warszawscy działacze Lewicy zaproponowali, aby Sejm przyjął przez aklamację uchwałę oddającą cześć działaczce walczącej z reprywatyzacją w rządzonej przez Platformę Warszawie.
Z pomysłem zgodziły się wszystkie siły polityczne w Sejmie, z wyjątkiem Platformy Obywatelskiej.
- „Właśnie się dowiedzieliśmy, że Platforma Obywatelska jako jedyna zgłosiła sprzeciw do naszego wniosku”
- napisała w mediach społecznościowych posłanka Lewicy Magdalena Biejat.
- „Platformo, nie zapomnimy tego, że głosowaliście przeciw przyjęciu uchwały upamiętniającej brutalne zamordowanie Brzeskiej przez mafię reprywatyzacyjną. Nie zapomnimy też, za którego prezydenta Warszawy mafia ta rozrosła się do krytycznych rozmiarów”
- czytamy na profilu partii RAZEM.
Decyzji partii próbował bronić dziś na antenie TOK FM Bartłomiej Sienkiewicz. Były minister w rządzie PO-PSL przekonywał, że doprecyzowania wymaga treść uchwały.
Wówczas prowadząca rozmowę Karolina Lewicka wprost zapytała polityka, czy „chodzi o to, żeby uchwała ws. Brzeskiej nie skleiła się z aferą reprywatyzacyjną i Hanną Gronkiewicz-Waltz”.
- „Oczywiście, że tak. To jest niesprawiedliwie i niezgodne ze stanem faktycznym. Jak zawsze z dokumentami, rzecz jest w niuansach. Mamy prawo prosić o prace redakcyjne nad uchwałą i nie ma w tym niczego złego” – odpowiedział Sienkiewicz.
kak/PAP, TOK FM