Szef Najwyższej Izby Kontroli nadal pozostaje na swoim stanowisku. Marian Banaś mimo nacisków wywieranych przez polityków Prawa i Sprawiedliwości nie zdecydował się złożyć dymisji. Sprawę komentuje również szef polskiego rządu.

W rozmowie z „Gazetą Polską” premier Morawiecki poinformował:

Rozważamy rozwiązania natury prawnej, które pozwoliłyby zakończyć tę sytuację”.

Dodał jednak:

Liczę jednak na to, że prezes NIK podejmie decyzję, której był już blisko”.

Pytany o to, czy satysfakcjonuje go zapowiedź Banasia, że nie poda się do dymisji, ale może się zrzec immunitetu, premier odpowiedział, że oczywiście każdy ma prawo do tego aby wyjaśnić wszelkie wątpliwości lub ewentualnie bronić się przed sądem, jednak „lepiej, aby nie czynił tego jako prezes NIK”.

Wspomniał też jednak o roli Mariana Banasia choćby przy zwalczaniu mafii VAT oraz budowaniu Krajowej Administracji Skarbowej. Dodał, że to człowiek:

[…] który ma wielkie zasługi dla likwidowania patologii o monstrualnych rozmiarach”.

Stwierdził też:

[…] prawo jednak nie przewiduje takiej sytuacji, jaka się wytworzyła obecnie. I takiej zresztą, jaka miała miejsce już w czasach poprzedniego prezesa NIK, wybranego przez Platformę Obywatelską”.

Zaznaczył jednak, że PiS zależy na tym, aby stosować prawo jednakowo wobec każdego. Dodał, że Marian Banaś nie jest członkiem Prawa i Sprawiedliwości, a szybkie wyjaśnienie sprawy jest w interesie zarówno państwa, jak i szefa NIK.

Jeśli jednak Banaś do dymisji się nie poda, premier stwierdził, że rozważane są obecnie rozwiązania natury prawnej, które mogłyby zakończyć tę sytuację, która jest niekorzystna dla prestiżu NIK oraz wizerunku państwa. Dodał:

Będą one najpewniej wymagały współpracy z opozycją”.

Zauważył jednak, że obecnie wszystko wskazuje na to, że nie ma tam takiej woli. „[…] zależy jej bardziej na konserwacji problemu, który można wykorzystać przeciwko PiS i przeciwko państwu polskiemu, niż na jego rozwiązaniu” - mówił premier.

Podkreślił jednak, że wciąż liczy na to, że prezes NIK podejmie decyzję, której było już blisko.

dam/PAP,"Gazeta Polska"