W pierwszej połowie kwietnia do sieci trafiły nagrania ukazujące imigrantów z Afryki koczujących na ulicach Guangzhou, którzy mieli być poddawani eksmisjom, testom i przymusowym kwarantannom. Sposób potraktowania Afrykańczyków spowodował gniewną reakcję nie tylko opinii publicznej, ale również marszałka nigeryjskiego parlamentu Femiego Gbajabiamila.

 

W udostępnionej rozmowie z chińskim ambasadorem w Nigerii Zhou Pingjianem, Gbajabiamila zadeklarował: „nie pozwolę, aby Nigeryjczycy byli prześladowani w innych państwach”. Również w kenijskim dzienniku Daily Nation ukazał się artykuł pod jednoznacznie brzmiącym tytułem: „Kenijczycy w Chinach: uratujecie nas z piekła”. Chwilowe pogorszenie relacji na linii Chiny-Afryka wzbudziło szeroką debatę na temat chińskiego stosunku do cudzoziemców, w szczególności czarnoskórych, oraz perspektyw dalszej współpracy. Część komentatorów zaczęła zwracać uwagę, że pandemia COVID-19 doprowadziła do wzrostu zachowań rasistowskich w społeczeństwie chińskim. Konsulat Stanów Zjednoczonych w Guangzhou poinformował o zakazie obsługiwania Afrykańczyków w pewnych restauracjach. Doniesienia te nałożyły się na wcześniejszą decyzję władz chińskich o zawieszeniu wiz dla obcokrajowców oraz wydaleniu zachodnich dziennikarzy z kraju. Niektórzy obserwatorzy zaczęli porównywać obecnie panujące nastroje do sytuacji sprzed powstania bokserów (1899-1901), które wymierzone było przede wszystkim w cudzoziemców.

Czy jednak domniemany wzrost nastrojów ksenofobicznych jest w stanie zagrozić stosunkom Chiny-Afryka? Szansa na realizację tego scenariusza jest stosunkowo niska, gdyż od dwóch dekad państwa afrykańskie sukcesywnie zwiększają poziom współpracy gospodarczej z ChRL. Wskazuje na to również szybka normalizacja oficjalnych relacji. Przywołany wcześniej marszałek Femi Gbajabiamila 15 kwietnia oświadczył, że jest zadowolony z osiągniętych postępów. Także nigeryjski Minister Spraw Zagranicznych – Geoffrey Onyeama – wyraził satysfakcję wobec działań podjętych przez stronę chińską. Za winnego całej sytuacji uznano władze lokalne, co stanowiło rozwiązanie akceptowalne zarówno dla strony chińskiej („zachowanie twarzy” przez władze centralne), jak i nigeryjskiej (przyznanie błędu i wskazanie winnych). Rozwój wypadków pokazuje, że tego typu incydenty niewiele znaczą w obliczu ważnych interesów gospodarczych.

Według danych American Enterprise Institute łączna kwota realizowanych projektów i inwestycji od 2005 r. w samej tylko Afryce Subsaharyjskiej przekracza 300 mld USD. W ciągu ostatnich dwóch dekad wymiana handlowa między Chinami i państwami afrykańskimi rosła w niezwykle szybkim tempie. W 2000 r. jej wartość wynosiła 10 mld USD, w 2005 r. 40 mld USD, w 2011 r. 166 mld USD, a w 2019 r. aż 209 mld USD. W 2009 r. Chiny stały się najważniejszym partnerem handlowym Afryki, wyprzedzając Stany Zjednoczone. Główną motywacją stojącą za intensyfikacją zaangażowania ChRL w regionie było dążenie do zapewnienia stabilnych dostaw surowców, niezbędnych do podtrzymania wzrostu niezwykle chłonnej gospodarki chińskiej. Większość inwestycji skoncentrowała się w obszarze transportu, metali i energetyki. Chińskie przedsiębiorstwa odgrywają kluczową rolę w największych projektach infrastrukturalnych w Afryce takich jak: Coastal Railway w Nigerii (12 mld USD), kolej Addis Abeba–Dżibuti (4,5 mld USD) czy wart 11 mld USD megaport w Bagamoyo.

Liczne interesy ekonomiczne sprawiają, że mimo istnienia postaw rasistowskich państwa afrykańskie nie mogą pozwolić sobie na antagonizowanie relacji z Pekinem oraz innymi ważnymi inwestorami zagranicznymi. Według danych UNCTAD Chiny w 2017 r. były piątym największym inwestorem w Afryce po Francji (64 mld USD), Holandii (63 mld USD), USA (50 mld USD) i Wielkiej Brytanii (46 mld USD), z wynikiem 43 mld USD. Udział wszystkich wymienionych aktorów jest niezbędny dla zapewnienia szans na transformację gospodarczą Czarnego Lądu.

Relacje Chiny-Afryka określić można jako „małżeństwo z rozsądku”, w którym potrzeby rozwojowe państw afrykańskich spotykają się w połowie drogi z globalną ekspansją gospodarczą Chin. W dobie światowej pandemii i nadchodzącej recesji gospodarczej, Afryka bardziej niż wcześniej potrzebować będzie wsparcia z zewnątrz. Istnieje prawdopodobieństwo, że pogrążone w kryzysie państwa Zachodu zmuszone zostaną ograniczyć aktywność międzynarodową do niezbędnego minimum. Przywództwo KPCh, pomimo stosunkowej poprawy sytuacji w Chinach, wciąż mierzy się z ogromnymi wyzwaniami gospodarczymi i społecznymi. Jeżeli jakiś czynnik jest w stanie w sposób strukturalny zagrozić stosunkom Chiny-Afryka, to nie jest nim rasizm, a utrzymująca się zapaść gospodarcza, która ograniczy popyt na surowce i powstrzyma odpływ kapitału z Państwa Środka. Pandemia SARS-COV-2 stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa ekonomicznego Afryki, co z perspektywy Pekinu może otworzyć możliwość dla dalszego wzmocnienia wpływów w regionie. Chińskie koncerny państwowe mogłyby wykorzystać powszechną zapaść do ekspansji w Afryce, Europie i Ameryce Północnej, aczkolwiek taki scenariusz wymagałby stabilnej sytuacji gospodarczej w ChRL. To wydaje się jednak mało prawdopodobne zważywszy na prognozy mówiące o pierwszej od 1976 r. recesji w Państwie Środka.

 

Artykuł pierwotnie ukazał się na stronie think tanku Warsaw Institute.


[CZYTAJ TEN ARTYKUŁ]