Frank Taylor, brytyjski ekspert podkomisji ds. ponownego zbadania katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem stwierdził, że w samolocie, którym prezydencka delegacja leciała do Katynia doszło do wewnętrznej eksplozji. 

Komisja podkreśla w komunikacie opublikowanym dziś na stronach Ministerstwa Obrony Narodowej, że Taylor „upublicznił swoje wnioski, stwierdzając, że bez wątpienia samolot został zniszczony w wyniku eksplozji, jakie miały miejsce najpierw w lewym skrzydle, a potem w kadłubie samolotu Tu-154M w ostatnich sekundach lotu”. Ekspert doszedł do tych jednoznacznych wniosków "po długotrwałych badaniach i ostatniej wizycie w Warszawie"- podkreślono w komunikacie. 

Taylor ocenił, że zniszczenie lewego skrzydła „nie mogło być spowodowane jakąś kolizją z brzozą”, natomiast „wstrzelenie do ziemi lewych drzwi pasażerskich nie mogło nastąpić w normalnej katastrofie samolotu uderzającego w ziemię ze zwykłą prędkością”. Jak podkreśla podkomisja, Brytyjczyk całkowicie odrzucił w ten sposób wyjaśnienia z oficjalnego rosyjskiego raportu o sprawnym samolocie, który uderzył w ziemię z powodu błędu pilota. 

"Rosyjska wersja wydarzeń, ogłoszona zaraz po katastrofie a oficjalnie zaprezentowana w raporcie ze stycznia 2011 r., była również zaakceptowana przez administrację Donalda Tuska i komisję pod przewodnictwem Jerzego Millera. Z nagrań, jakie opublikowała działająca obecnie Podkomisja wynika, że Jerzy Miller kilka dni po katastrofie przekazał swojej komisji oczekiwania, aby doszła do tych samych wniosków, do jakich dojdzie jeszcze pracująca wówczas komisja rosyjska”- czytamy na stronach MON. 

yenn/PAP, Fronda.pl