Lider partii Wiosna i były prezydent Słupska, Robert Biedroń odniósł się do doniesień medialnych, z których wynika, że w przeszłości miał stosować przemoc wobec matki i młodszego brata. Polityk przesłał Polskiej Agencji Prasowej oświadczenie napisane wspólnie z matką, Heleną Biedroń. 

Helena i Robert Biedroniowie podkreślają, że jakiekolwiek akty przemocy między synem a matką nie miały nigdy miejsca, a oskarżenia przytaczane w mediach są nieprawdziwe. Helena Biedroń z synem zapowiadają również wkroczenie na drogę sądową przeciwko wydawcy "Warszawskiej Gazety" - jednego z tytułów, które zamieściły doniesienia o rzekomych aktach fizycznej przemocy, jakich miał dopuścić się przed laty wobec swojej matki Robert Biedroń.

O sprawie pisał dziś również "Super Express". Według tabloidu, 19 lat temu Biedroń oskarżyła syna o znęcanie się nad nią i młodszym bratem, Krzysztofem. Miała odbyć się sprawa sądowa, a prokuratura postawiła Robertowi Biedroniowi "

zarzuty z art. 157 i art. 207 Kodeksu karnego, dotyczące spowodowania uszczerbku na zdrowiu i znęcania się nad matką oraz bratem", za co groziło nawet pięć lat więzienia. "W trakcie doszło jednak do porozumienia. Helena Biedroń oświadczyła, że wybacza swojemu dziecku, nie ma do niego żalu i nie chce wyciągania prawnych konsekwencji"- relacjonował "SE". 

Były prezydent Słupska wraz z matką zapewniają, że nigdy nie doszło między nimi do aktów przemocy. 

"Jedynym sprawcą przemocy w naszym domu był nasz mąż i ojciec"- czytamy w przesłanym w czwartek PAP oświadczeniu. Autorzy zwracają uwagę, że doniesienia medialne wskazują na polityczną inspirację tej sprawy. "Akta w tej sprawie jakiś czas temu zginęły z sądu w niewyjaśnionych okolicznościach, a cała historia wychodzi na światło dzienne na chwilę przed wyborami" - wskazali.

W ocenie Biedroniów zaistniała sytuacja wykorzystywana jest przez niektórych, by formułować "bardzo dotkliwe" dla nich "oskarżenia i wnioski bez żadnych podstaw".

"Przeszłość naszego domu rodzinnego była dla nas koszmarem. Te okropne doświadczenia i wspomnienia, które kosztowały nas i całą naszą rodzinę lata cierpień, chcielibyśmy zostawić za sobą. (...) To był dla nas dramatyczny czas, nasz dom często przypominał piekło, z powodu przemocowego ojca, który nadużywał alkoholu i regularnie znęcał się nad nami psychicznie i fizycznie"- piszą Helena i Robert Biedroniowie. Jak czytamy dalej, w tamtym okresie rodzina była niejednokrotnie zmuszana do ukrywania zachowań ojca alkoholika nie tylko przed ludźmi z ich otoczenia, ale "w skrajnych przypadkach także przed organami ścigania".

"Robiliśmy to ze strachu. Tak było i w przypadku, o którym mowa, kiedy zostaliśmy przez niego zmuszeni do złożenia nieprawdziwych zeznań. Mogą to zrozumieć pewnie tylko osoby, które doświadczyły przemocy w rodzinie"- podkreślają autorzy oświadczenia. Polityk wraz z matką wskazują, że tak jak wiele rodzin w Polsce doświadczyli przemocy domowej i przez lata starały się zapomnieć o tych przeżyciach. 

"To bardzo trudne i być może nigdy nam się w pełni nie uda. Dlatego apelujemy do Państwa - dziennikarzy, polityków i innych osób - o uszanowanie naszej prywatności"- piszą Helena i Robert Biedroniowie, zapowiadając pozew sądowy o naruszenie dóbr osobistych przez "Warszawską Gazetę".

yenn/PAP, Fronda.pl