To co się dzieje nie zostało jeszcze przez nas oswojone. Zamknięci w domach z niedowierzaniem dowiadujemy się, że śmierć  być może siedzi tuż pod  naszymi drzwiami, z trudem przyjmujemy nowe obostrzenia i  staramy się każdego ranka budzić  licząc, że to tylko zły sen. Rzeczpospolita choruje. Gospodarka stanęła. Na barki rządzących spadła odpowiedzialność za los 34 milionów obywateli. Nie pierwszy raz Ojczyzna źle się miewa, w swojej historii przeszła wiele stanów zawałowych i stanów agonii – wydawało się, że  już ze śmiertelnego łoża nie powstanie. 

Czy  w kontekście tej sytuacji Kazania sejmowe ks. Piotra Skargi się zestarzały? Język Kazań jest anachroniczny, a zatem trudny, nie jest jednak tak trudny, by nie pokusić się o pytanie czy może być dziś aktualny. 

Niektóre z chorób Rzeczypospolitej, o której pisze w swojej teologii dziejów,  są nadal naszymi, współczesnymi chorobami: 

pierwsza jest - nieżyczliwość ludzka ku Rzeczypospolitej i chciwość domowego łakomstwa – tę  obserwujemy codziennie,  

druga - niezgody i roztyrki sąsiedzkie, i ta choroba nie jest nam obca, 

trzecia - naruszenie religiej katolickiej i przysada heretyckiej zarazy – tu też nie  jesteśmy stuprocentowo czyści, godząc się milcząco, na to co dalekie jest od podstawowych zasad wiary chrześcijańskiej i dziesięciorga przykazań,  

czwarta - dostojności królewskiej i władzej osłabienie – a i osłabienie władzy poprzez niezgody i intrygi dziś również obserwujemy, 

piąta - prawa niesprawiedliwe – prawa nie tyle niesprawiedliwe, ile wykonywane wbrew poczuciu sprawiedliwości obserwujemy, 

szósta - grzechy i złości jawne, które się przeciw Panu Bogu podniosły i pomsty od niego wołają – ano widząc świętokradztwo i brak szacunku do naszego Boga odwracamy  często oczy.  

Nasz kaznodzieja wypowie też słowa, które w dziejach narodu niejednokrotnie padały. Nie tak dawno do miłości ku bliźnim głośno nawoływał w Polsce Jan Paweł II, a Skarga już w 1597 roku napisał:  

Miłość ku bliźnim, im jest szersza, tym jest lepsza. Dobrze miłować sąsiada; lepiej wszytkie, którzy w mieście jednym są, a pogotowiu jeszcze lepiej wszytkie obywatele królestwa tego, gdy im dobrego co czynim abo dla nich co cierpim. Także dobra zgoda i pokój między pospolitym ludem, ale lepsza między pany, którzy ludźmi rządzą abo o nich radzą, a nalepsza między królmi, którzy wszytkiemu światu pokój zgodą swoją przynoszą. Do tej szerokiej i przestronej miłości przywodzić się macie(…) jakoby lud wszytek nie ginął, a wasza ku Rzeczypospolitej miłość gorąca i szczera pokazać się mogła. Odwoła się tu do Pan Jezusa: A jeszcze więtszą miłość pokazał, gdy zdrowie i żywot swój dał nie za jedno królestwo, ale za wszytkie na świecie ludzie, chcąc, aby każdy, kto weń wierzy, nie ginął, ale miał żywot wieczny.

Dziś, w dobie pandemii,  przytoczone słowa jezuity wybrzmiewają szczególnie: 

Słusznie też do was mówić tak nań, przezacni obmyślaczedobra pospolitego, wszytkiej tej Korony, to jest ludzi i dusz, ile ich jest w Polszcze, (…) oczy do was obracają i ręce do was podnoszą, mówiąc jako i oni Egiptcyjanie do Józefa: Gene. 47 [25|. "Zdrowie nasze w ręku waszych". Wejźrzycie na nas, abyśmy nie ginęli i w domowej niesprawiedliwości, i w pogańskiej niewolej. (…)Wyście jako góry, z których rzeki i zdroje wytryskają, a my jako pola, które się onymi rzekami polewają i chłodzą.(…) Was Pan Bóg podniósł na wysokie urzędy: nie dla was, abyście sami swoich pożytków pilnowali, ale dla ludu, który wam Pan Bóg powierzył, abyście nam sprawiedliwość i pokój, który od Pana Boga bierzecie, spuszczali. 

I  nadal aktualne jest jego nawoływanie, zwłaszcza w kontekście współczesnych waśni partyjnych i w dobie szalejącej zarazy: 

Miłujcie ojczyznę tę swoje i to Hieruzalem swoje, to jest Koronę tę i Rzeczpospolitą, a mówcie tak z serca z Dawidem: Psal. 136 [5-6]. ,,Jeśli cię zapomnię, ojczyzno miła moja i Hieruzalem moje, niech zapomnię prawice ręki swojej. Niech język mój przyschnie do ust moich, jeśli pomnieć na cię nie będę a jeśli cię na czele wszytkich pociech moich nie położę.

I nie są to słowa skierowane do jednego stronnictwa, ale do wszystkich posłów zasiadających w ławach…

Wskazuje też ks. Piotr Skarga na otrzymane od  Ojczyzny dary. O, jakże to jest aktualne: 

Ta miła matka podała wam złotą wolność, iż tyranom nie służycie, jedno bogobojnym panom i królom, które sami sobie obieracie. (…)żadnego wam bezprawia nie czyni, żadnego i od postronnych panów, i od swoich uciśnienia nie cierpicie. Samiście tyło sobie tyranami, gdy praw nie wykonywacie a do sprawiedliwości fałszywą wolnością, abo raczej swowolnością, przeszkody sami sobie czynicie. (…)Patrzcie, do jakich dostatków i bogactw, i wczasów ta was matkaprzywiodła, a jako was ozłociła i nadała, iż pieniędzy macie dosyć, dostatek żywności, szaty tak kosztowne, sług takie gromady, koni, wozów; takie koszty, dochody pieniężne wszędzie pomnożone. (…)Pokój bogaty dała ojczyzna. 

Są jednak w narodzie  tacy, co gdy trzeba iść ławą i podczas ciężkich chwil Ojczyzny bronić, swojego dobytku doglądają:

Gdy okręt tonie, a wiatry go przewracają, głupi tłomoczki i skrzynki swoje opatruje i na nich leży, a do obrony okrętu nie idzie, i mniema, że się sam miłuje, a on się sam gubi. Bo gdy okręt obrony nie ma, i on ze wszytkim, co zebrał, utonąć musi. (…)Gdy się z okrętem źle dzieje, gdy dziur jego nie zatykamy, gdy wody z niego nie wylewamy, gdy się o zatrzymanie jego nie staramy, gdy dla bezpieczności jego wszytkim, co w domu jest, nie pogardzamy: zatonie, i z nim my sami poginiemy. 

Nasi przeciwnicy polityczni nadal bronią  swoich tłumoczków i patrzą jak na piekielnym ogniu pandemii upiec swoją pieczeń, i po raz kolejny  uderzają słowa ks. Piotra Skargi:  

… ale łakomstwo i ciasne a tylo do swoich własnych pożytków przywiązane serce wszytkie dobre rady rozprasza. 

Zaś zdrajców kaznodzieja określa dobitnie:

Są drudzy, co mówią: co mnie po królestwie i Rzeczypospolitej, kiedy się ja mam źle, a tego nie mam, czego pragnę. To złodziejskie serce, które z szkodą drugich chce być bogate. (…)Boże, abych się takich, jako monstrów jakich, mało najdowało, którzy sroższej niźli bestyje nieludzkości i krwie rozlania pełni są.

I podsumuje:  

Kto ojczyźnie swej służy, sam sobie służy: bo w niej jego wszytko się dobre, jako się rzekło, zamyka.

Z nadzieją kończy swoje kazanie:

Gdyż to jest nawiętsze szczęście każdego królestwa, gdy ma w sobie ludzie w poczciwości się kochające, wstyd i trzeźwość, i mierność miłujące, posłuszne, karne, mądre i mężne, a miłością jeden ku drugiemu zaprawione. Do tego wszytkie prawa, jako do celu, skłaniać się i zmierzać mają, wiedząc, iż cnotami takimi każda Rzeczpospolita stoi, a przeciwnymi niewstydy i niepowściągliwościami i swowoleństwem wszelakim upada.

Być może słowa ks. Piotra Skargi, który na długo przed rozbiorami namawiał do zmiany sposobu myślenia i ostrzegał, i dziś kogoś otrzeźwią. Wszak kiedy Ojczyzna traci, tracą wszyscy – i my, i wy. 

 

Barbara Dziuk