Autorzy nowego badania stawiają hipotezę, że zmodernizowanie metod aborcji może zredukować ryzyko przedwczesnych narodzin. A jednak w ten sposób przyznają, że powiązanie z aborcją istniało od początku.

Zwolennicy aborcji od długiego czasu zaprzeczali informacjom jakoby aborcja miała zwiększać ryzyko kolejnych przedwczesnych narodzin, pomimo, że wciąż rosła ilość doniesień zaprzeczających ich stanowisku. Związek pomiędzy aborcją był dla nich "oczywistym kłamstwem". Tak deklarowała Leila Hessini z Ipas. Z kolei Paige Johnson z Planned Parenthood twierdziła: "Ani jedna medyczna organizacja nie znajduje związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy aborcją, a przedwczesnymi narodzinami".

W nowym badaniu przeanalizowano rejestry medyczne szkockich kobiet w latach 1980-2008. Ujawniła ona "duży niezależny związek" pomiędzy przedwczesnymi urodzeniami, a historią, jednej lub więcej "leczniczej" lub wywołanej, aborcji. Jednakże zdaniem autorów badania z czasem związek zanikł i już od 2000 roku przestaje się ujawniać. Autorzy spekulują, że zwiększone ryzyko może wynikać z obrażeń odniesionych w wyniku aborcji chirurgicznej bez wcześniejszego leczenia przygotowawczego, metody która została zastąpiona przez aborcje medyczne i zabiegi, które mają na celu zmiękczenie szyjki macicy przed aborcją chirurgiczną.

Autorzy zalecają wprowadzenie nowych metod na całym świecie, szczególnie wprowadzenie aborcji farmakologicznej "może okazać się efektywną długoterminową strategią zmniejszenia przyszłych współczynników przedwczesnych urodzin". Jednakże zastrzegają, że w swojej pracy nie zajmowali się badaniem metod aborcyjnych, a hipotezą swą oparli na ogólnych trendach w opiece zdrowotnej, jakie miały miejsce w badanym okresie.

Lekarze skrytykowali czasopisma naukowe za bagatelizowanie związku między aborcją, a przedwczesnymi narodzinami. Dr. Byron Calhoun, położnik i ginekolog napisał "ofiarami tego nieodpowiedzialnego dziennikarstwa są miliony kobiet", które nie zostały poinformowane o ryzyku związanych z aborcją i później musiały zmagać się ze śmiercią przedwcześnie urodzonego dziecka lub trwającymi całe życie problemami powiązanymi z wcześniactwem.

WHO szacuje, że ponad milion dzieci rocznie umiera na skutek komplikacji przy przedwczesnym urodzeniu, a te, które ocaleją cierpią fizyczne i psychiczne zaburzenia. Zgodnie z raportem WHO nt. przedwczesnych urodzeń z 2012 r.: "Niewiele wiadomo o przyczynach i mechanizmach przedwczesnych narodzin, a bez tej wiedzy, wcześniejsze urodzenia będą wciąż miały miejsce." W raporcie słowem nie zająknięto się o aborcji jako o czynniku ryzyka.

Nawet jeśli nowy raport ma rację co do hipotezy, że leki aborcyjne w mniejszym stopniu powodują przedwczesne urodziny, nie oznacza to, że nie wiążą się z ryzykiem dla zdrowia matki i dziecka. Aborcje farmakologiczne w większym stopniu niż chirurgiczne powodują krwotoki, a także częściej bywają niekompletne, czasami pozostawiając części ciała martwego dziecka wewnątrz kobiety. Ekspozycja na leki wywołujące aborcję w łonie matki powoduje defekty przy urodzeniu.

Odkrycia opisane w badaniu były ograniczone do kobiet znajdujących się pod szkocką opieką zdrowotną, która nie jest typowa jeśli chodzi o standardy w innych częściach świata, zwłaszcza w krajach rozwijających się.

- Kobiety zmagają się z licznymi zagrożeniami na skutek aborcji, legalnej czy nie, a te zagrożenia są znacznie większe w krajach rozwijających się. - powiedziała siostra Jeanne Heade, wiceprzewodnicząca National Right to Life, ogłaszając publikację uaktualnionej analizy pokazującej jak aborcja rani kobiety. - A jednak niektórzy spośród społeczności międzynarodowej skupiają wszystkie swoje zasoby jedynie na legalizacji aborcji kosztem życia i zdrowia kobiet".

MCC/LSN