Portal Fronda.pl: Gen. Stanisław Koziej, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego nie wyklucza, że w ciągu dwóch lat rosyjska armia mogłaby zaatakować nasz kraj. Podziela Pan taką opinię?

Artur Górski, PiS: Podzielają ją eksperci rosyjscy i polscy, ale także amerykańscy, jak choćby dowódca sił NATO w Europie gen. John Craddock. Są też i tacy, którzy twierdzą, że jest niewyobrażalny np. atak atomowy na Warszawę, jako element rosyjskiej obrony i odstraszenia. Według Craddocka najbardziej prawdopodobny jest atak Rosji na kraje nadbałtyckie: Litwę, Łotwę i Estonię pod pretekstem obrony tamtejszych rosyjskich mniejszości. Na podobnej zasadzie Rosja zaatakował Gruzję pod pretekstem ochrony obywateli gruzińskiej Osetii. Zresztą pamiętamy słowa prezydenta Lecha Kaczyńskiego z Tbilisi, gdy mówił, że dziś Rosja zaatakowała Gruzję, jutro zaatakuje Ukrainę, a pojutrze Polskę. Agresja na Polskę może mieć swoje uzasadnienie dla Rosjan. Rosyjskie dowództwo w swojej strategii twierdzi, że Polacy chcą zaatakować Białoruś i oderwać zbrojnie od tego kraju dawne polskie miasta Brześć i Grodno, a armia rosyjska musi bronić swojego lojalnego sąsiada, być może uprzedzając polski atak. Oczywiście, ma to być element wzmocnienia bezpieczeństwa samej Rosji, która twierdzi, że jest zagrożona atakiem NATO.

W ostrych słowach wypowiedź gen. Kozieja skomentował gen. Waldemar Skrzypczak, uznając je za „pie*****e”. W jego opinii, bardziej należy się spodziewać ataków terrorystycznych. Czy Polska jest gotowa na obronę w takiej sytuacji?

To musiał gen. Skrzypczak zmienić zdanie, bo jeszcze pół roku temu w jednym z wywiadów przestrzegał, żeby się nie łudzić, że Putin się zatrzyma, a jego kolejnym krokiem będzie Polska. Ci którzy twierdzą, że Polsce nie grozi atak ze strony Rosji, osłabiają nasz kraj, gdyż zmniejszają naszą czujność i demobilizują społeczeństwo, co tylko może zachęcić Rosję do działań przeciwko Polsce. Historia wojen pokazuje, że różne nawet banalne preteksty prowadziły do wybuchu zbrojnych konfliktów. Musi być pretekst, by agresor mógł zrzucić odpowiedzialność za wojnę na swoją ofiarę. Okazuje się, że czasem były realizowane abstrakcyjne, pozornie nierealne scenariusze. Niektórzy obrońcy Rosji pytają, jaki interes miałaby Rosja w zamordowaniu Lecha Kaczyńskiego i w ataku na Polskę. W pierwszym przypadku to mogła być zemsta Putina na Kaczyńskim za jego interwencję w Gruzji. Taki powód jest całkiem realny, choć niektórym może wydać się abstrakcyjny. W drugim przypadku atak na któryś z krajów NATO, jeśli będzie pogłębiał się kryzys gospodarczy w Rosji, byłby odwróceniem uwagi społeczeństwa rosyjskiego od wewnętrznych problemów Rosji. Wszak zajęcie Krymu i przyłączenie półwyspu do Federacji Rosyjskiej spowodowało gwałtowny wzrost poparcia Rosjan dla Putina, który przywrócił poczucie potęgi państwa rosyjskiego.

Jeśli chodzi o atak terrorystyczny islamistów, to - po pierwsze - nie ma tu dla nich zaplecza społecznego, jak choćby w Niemczech czy Francji, a - po drugie - dopóki nie uczestniczymy w bezpośrednim ataku na Państwo Islamskie, jesteśmy dla nich państwem marginesowym, wrogiem drugiej kategorii. Moim zdaniem, agresja imperialnej Rosji, która w historii relacji naszych państw wielokrotnie miała miejsce, jest bardziej realna. I muszę zgodzić się z gen. Skrzypczakiem, że Polska nie jest do niej przygotowana, a rząd nie robi nic, aby wzmocnić nasz potencjał obronny.

Jak Pan ocenia postawę rosyjskich wojsk na Ukrainie? Zdaniem gen. Skrzypczaka, żołnierze zachowują się jak bandyci.

Ukraina to poligon dla rosyjskich wojsk, ale też sprawdzenie, czy przyjęta strategia postępowania, w tym propagandowa, jest właściwa i skuteczna. Atak Rosjan przypomina mi bombardowanie i zniszczenie przez Niemców Guerniki podczas wojny domowej w Hiszpanii. Taka sama bezwzględność i wyrachowanie, ignorowanie prawa międzynarodowego i praw człowieka. Faktycznie rosyjska armia upodabnia się do armii terrorystów.

Zmieniając temat, jak Pan ocenia sposób przygotowania przez dyrekcję Muzeum Auschwitz obchodów 70. rocznicy wyzwolenia obozu. Na uroczystości nie została zaproszona rodzina rtm. Pileckiego, zbulwersowani są także polscy Żydzi, których nie dopuszczono do głosu...

To są karygodne sytuacje. Akurat Auschwitz łączy Polaków i Żydów, bo nasz tragiczny los w tym obozie był wspólny. I przez takie zachowanie rząd oddał tylko pozorny hołd ofiarom, bo odebrał głos ostatnim żyjącym więźniom i rodzinom ofiar. PO obawiało się, że potomkowie rtm. Pileckiego swoją obecnością, jego symbolem, przyćmią polityków tej partii. Było widać, że to nie są przypadkowe zaniedbania, tylko planowa polityka. A gdy ktoś w rządzie ponoć powiedział, że niezaproszenie rodziny rtm. Pileckiego spowoduje większe szkody wizerunkowe, to dopiero wówczas zaczęto pilnie szukać z nią kontaktu, by uniknąć kompromitacji. Ale nie uniknięto jej i ktoś powinien odpowiedzieć głową, utratą stanowiska za skandaliczną organizację uroczystości.

Na koniec zapytam, jak Pan oceni transfer posła Johna Godsona do PSL?

Widać wyraźnie, że poseł Godson nie wie, co z sobą zrobić, jak zagwarantować sobie reelekcję do Sejmu i brnie w ślepy zaułek. Bo będzie to ślepy zaułek dla niego, kandydata z miejskiej Łodzi, gdzie PSL ma niewielkie poparcie. Godsonowi się wydaje, że jest tak popularny w mediach, tak przez wszystkich kochany i szanowany, że uzyska mandat z każdej partii w każdym miejscu. Otóż tak nie jest, tym bardziej, że teraz ugruntuje się o nim opinia posła-wędrowniczka, który zmienia partie jak rękawiczki. A PSL chętnie go wzięło, bo nie ma nic do stracenia, gdyż poważni działacze PSL i tak nie chcą kandydować w dużych miastach. Ale przyjmowanie do PSL-u polityków z tak różnych partii, tylko potwierdza, że PSL nie jest partią zasad, tylko partią "obrotową".

Rozm. MaR