Agnieszka Kozłowska-Rajewicz przyznała, że mężczyźni w Polsce bywają dyskryminowani. W wywiadzie dla portalu dziennik.pl mówiła, że zajmuje się od pewnego czasu kilkoma tematami w tej materii. „. Dotyczą głównie uprawnień opiekuńczych ojców, możliwości korzystania z urlopów ojcowskich i rodzicielskich. Ci nieliczni, którzy chcą je realizować, natrafiają na opór” – powiedziała i dodała, że „mężczyzna, który chce realizować prawa ojca, opiekuna, być z dzieckiem od pierwszych miesięcy życia, musi pójść pod prąd”.

Zdaniem Kozłowskiej-Rajewicz chodzi zarówno o niewykonywanie prawa jak i o luki prawne. Podała przypadek aresztanta, któremu nie zezwolono na opiekę nad dzieckiem, choć matka „praktycznie nie uczestniczyła w wychowaniu dziecka, on był jego jedynym opiekunem”. Zdaniem Kozłowskiej-Rajewicz „przepisy odnoszące się do takich sytuacji mówią o prawie do opieki nad dzieckiem – ale tylko matek”. We wspomnianym przypadku dziecko w efekcie izolacji „popadło w chorobę sierocą”.

Kozłowska-Rajewicz wskazała też, że mężczyznom często odmawia się możliwości pójścia na urlop rodzicielski. „Są dwa przykłady opisywane w mediach, kiedy mężczyzna tuż po rozpoczęciu tego urlopu został zwolniony” – mówiła dziennikowi.pl.

Zmiana przepisów tak, by ułatwić ojcom możliwość opieki nad dziećmi leży niewątpliwie w interesie całych rodzin. Niestety, pełnomocnik rządu ds. równego traktowania okrasza także tę kwestię sloganami o stereotypach, w których to przede wszystkim matka ma zajmować się dzieckiem, a ojciec zarabiać. Tak jednak jest i powinno pozostać, a wszelkie ułatwienia prawne dla ojców nie mogą iść w parze z rozmywaniem tradycyjnych ról, jakie wynikają dla rodziców po prostu z Bożych postanowień!

pac/forsal.pl