Tomasz Wandas, Fronda.pl: Do Polski przyjeżdża Angela Merkel. Co będzie próbowała ugrać? Co natomiast będzie chciało ugrać PiS?

Adam Sosnowski: Myślę, że to będzie wizyta, podczas której obie ze stron będą próbowały się do siebie zbliżyć, nawiązać dialog i przedstawić swój punkt widzenia w wielu punktach spornych, przede wszystkim w kwestii przyszłości Unii Europejskiej i bezpieczeństwa Starego Kontynentu. Dobrym znakiem jest fakt, że Polska i Niemcy spotykają się dziś jako partnerzy. W ubiegłych latach wizytę Merkel w niemieckich mediach przedstawiano tak, jak gdyby kanclerz Niemiec przyjeżdżał nad Wisłę po swoje. Niemcy mieli sprawę i przyjeżdżali do Polski ją załatwić. Warszawa odnajdywała się w roli wasala, a Berlin był jej politycznym seniorem. To się zmieniło. Dzisiaj niemieccy dziennikarze piszą o trudnej wizycie, w której kanclerz Merkel musi być gotowa na kompromis. Ale na tym właśnie polega partnerstwo, że pod uwagę bierze się potrzeby obu stron, a nie tylko jednej.

Czy PiSowi uda się przekonać Merkel do polityki państw narodowych?

Nie, koncepcja państw narodowych jest całkowicie sprzeczna z merkelowską koncepcją dominacji berlińsko-brukselskiej. A nowy człowiek numer jeden w niemieckiej socjaldemokracji, partner koalicyjny Angeli Merkel, Martin Schulz wielokrotnie podkreślał przyszłość Europy w "transnarodowości". Póki te dwie osoby będą sterować Bundesrepubliką nie widzę możliwości zmian. Niemniej Polska powinna forsować opracowaną przez obóz prezydencki i ministra Krzysztofa Szczerskiego koncepcję równych państw i wolnych narodów. Jest ona atrakcyjna dla społeczeństw europejskich, co widać po wyborach w różnych krajach, ale także dla państw w naszym rejonie, dla których Warszawa staje się przeciwwagą wobec Berlina czy Moskwy. A Polska jest dla tych państw ciekawą alternatywą, gdyż w przeciwieństwie do Niemiec czy Rosji proponuje współpracę równą i partnerską. A nawet kiedy jestem w Niemczech i rozmawiam z Niemcami to przyznają oni, że zakłamanie własnej tożsamości w imię brukselskiej politpoprawności bardzo Niemcom zaszkodziło.

Niemiej, Merkel przyjeżdża rozmawiać o przyszłości UE do Polski. Czy zaczyna się epoka szacunku do Polski, czy może to tylko gra pozorów?

W stosunkach międzynarodowych na szacunek trzeba sobie zapracować poprzez zdecydowaną i silną postawę. Błaganiem o niemiecką hegemonię, jak czynił to minister rządu PO-PSL, państwo ustawia się w roli pionka. Dzisiaj Polska wróciła do roli ważnego podmiotu polityki europejskiej i widzą to także Niemcy, wbrew temu, co u nas można przeczytać w wielu - zazwyczaj zresztą niemieckich - gazetach. Proszę zobaczyć, że w Berlinie wcale nie wygląda tak różowo. Niemcy mają problem z bezpieczeństwem wewnątrz własnego kraju, a zbliżają się wybory. Przez swoją politykę imigracyjną Merkel mocno straciła na popularności. Oś francusko-niemiecka de facto się załamała, a w Stanach prezydentem jest Trump, którego niemiecka elita polityczna jeszcze przed wyborami mocno krytykowała. Merkel opiera się na strukturach UE, która jest jednak pod coraz większym ostrzałem wielu krajów członkowskich i musi się uporać z wystąpieniem Wielkiej Brytanii. Niemcy boją się Brexitu i boją się także tego, że potencjalny sojusz polsko-brytyjski, który był już silny w UE, osłabi pozycję Niemiec. Dosłownie przeraża ich plan silnego ośrodka finansowo-giełdowego w Londynie i Warszawie, który byłby silną konkurencją dla Frankfurtu. Niemcy nie mogą sobie więc obecnie pozwolić na to, aby stracić kolejnego ważnego partnera, jakim jest dla nich Polska. Tym bardziej jest to czas, aby upomnieć się o polskie interesy.                                                      

Bardzo dziękuję za rozmowę.


Adam Sosnowski, filolog, germanista, znawca literatury niemieckiej, publicysta i redaktor prowadzący miesięcznika „Wpis”.