Arcybiskup Marek Jędraszewski jednoznacznie odcina się od Prawa i Sprawiedliwości. ,,Nie jestem kapelanem PiS'' - mówi. Jak tłumaczy, jest po prostu wierny Słowu Bożemu i przy tej okazji niekiedy jest do polityki rządu blisko, innym razem - jak w przypadku aborcji - daleko. W sprawie ochrony życia arcybiskup oskarża PiS o postawę ,,Piłata i Kajfasza''. Hierarcha ma też mocne słowa dla ideologii liberalizmu i dla redakcji krakowskiego ,,Tygodnika Powszechnego''.

Metropolita krakowski udzielił obszernego wywiadu portalowi ,,Onet.pl''. Jednym z wątków był problem, jaki stwarza w Kościele ,,Tygodnik Powszechny''.

,,Spotkałem się raz z całą redakcją "Tygodnika Powszechnego" i "Znaku". To była dobra rozmowa. Natomiast jest trudna bo tutaj chodzi o pewną wizję Kościoła, którą się w tych środowiskach głosi. Nie bez powodu Jan Paweł II napisał przed laty list do redaktora Turowicza, skarżąc się, że to środowisko, którego on bronił i które lansował na początku swojego pontyfikatu, w odniesieniu do tak ważnych kwestii, jaką jest ochrona życia, go po prostu zawiodło. Mówiąc nawet ostrzej, po prostu zdradziło. I papież, który był zawsze delikatny, w tym przypadku uznał za stosowne wystosowanie tego listu. Kiedy ksiądz Adam Boniecki mówił mi, że między biskupami, papieżem a redakcją Tygodnika Powszechnego zawsze była przyjaźń, choć czasami szorstka, ale jednak przyjaźń, to ja spuściłem wtedy zasłonę milczenia. Bo co to za przyjaźń, kiedy jest tyle bólu i rozczarowania'' - powiedział krakowski hierarcha.

,,Na pewno nie przekazuje ono tej wizji Kościoła, który ze swej natury jest przywiązany do prawdy, który nie schlebia ludziom, lecz pokazuje, jak wielka jest przestrzeń miłosierdzia dla wszystkich. Nie pobłażliwości i relatywizowania prawdy, tylko miłosierdzia, którego nie ma bez prawdy. Życzyłbym sobie, by środowisko tygodnika, o którym mówimy, dawało takie przesłanie światu'' - dodał.

Zapewnił też o swoim poparciu dla nałożenia na ks. Adama Bonieckiego, redaktora naczelnego ,,TP'', zakazu wypowiedzi poza tygodnikiem. ,,W moim przekonaniu była to słuszna decyzja i w pełni podzielam rację przełożonych ks. Bonieckiego, którzy podjęli taki trudny krok. Odczytuje ją jako bardzo jasną odpowiedź na jego postawy, które znacznie odbiegały od tego, co jest doktryną Kościoła katolickiego'' - wskazał abp Jędraszewski.

Arcybiskup jasno zdystansował się też od Prawa i Sprawiedliwości. ,,Chcę jasno powiedzieć, że nie jestem kapelanem ani „dobrej zmiany”, ani PiS-u. Ja naprawdę nie głoszę niczego innego niż kard. August Hlond, prymas Stefan Wyszyński, czy papież Jan Paweł II. W moich słowach nie ma nic oryginalnego. To wszystko odnośnie do polskiej historii, rodziny czy obrony tych najmniejszych, jeszcze nienarodzonych dzieci już przed laty padło. Ale widzi pan, są pewne rzeczy, które muszą niektórych boleć. Wtedy niektórym się wydaje, że najlepiej nie wchodzić w istotę poruszanej przeze mnie sprawy, tylko rzucić jakąś złą etykietę. Stawia się w ten sposób wobec mnie pewną tamę, tworzy pewne uprzedzenia. Z tym związana jest także pewna socjotechnika i być może także coś z tych reakcji, które musiał wobec siebie spotykać ks. Jerzy Popiełuszko. On, który głosił, że zło trzeba dobrem zwyciężać, i który takim człowiekiem na pewno sam był. Właśnie za to, że takim człowiekiem był, postanowiono go zabić'' - powiedział.

Mówiąc o sprawie zakazu aborcji, wskazał: ,,Wystarczył jeden „czarny marsz” i się wycofano. Wiem od wielu posłów, że ta decyzja była dla nich czymś bardzo trudnym do przeżycia. Czuli się bardzo upokorzeni, że partia tak, a nie inaczej zdecydowała. Słyszałem od pewnych polityków PiS argument, że to się nie kalkuluje. Na to bym jednak odpowiedział powiedzeniem żydowskim: kto ratuje i ocala jedno życie, to ratuje i ocala cały świat. Z tego wyrosła zresztą idea sprawiedliwych wśród narodów świata. Patrzenie na życie drugiego człowieka w kategoriach matematycznej kalkulacji jest myśleniem Piłata, a także Kajfasza''.

I dodał charakteryzując politykę PiS w tym zakresie: ,,Lepiej niech zginie rocznie ten tysiąc małych dzieci, niż miałoby dojść do przegrania wyborów''.

Abp Jędraszewski mówił też o zagrożeniach międzynarodowych - obcym nacisku na Polskę oraz szerzeniu się nieludzkiej ideologii.

Dzisiaj dochodzimy do momentu, kiedy musimy opowiedzieć się, czy chcemy wolnej i niezależnej Polski, czy też chcemy być klientami innych mocarstw, tak jak to było w XVIII wieku. Tu jest ten spór najbardziej istotny, jeśli chodzi o Polskę. Nikomu w Europie nie zależy na silnej Polsce. Podziały, które obecnie istnieją, niekoniecznie wynikają z samej kłótliwości Polaków, co nam się próbuje wmówić, twierdząc, że taką właśnie mamy naturę. One mogą być inspirowane przez osoby do tego zatrudnione za duże pieniądze. Oprócz tego idzie wielki atak na życie ludzkie'' - powiedział.

,,Teraz mamy do czynienia z ideologią o charakterze neomarksistowskim, która w połączeniu z liberalizmem jest bardzo niebezpieczną mieszanką wybuchową, już z samej definicji antychrześcijańską. Dlatego też modele życia społecznego, które się próbuje lansować, w tym także ideologię gender, są ideologiami – jak mówił Benedykt XVI – bardziej niebezpiecznymi niż komunizm i marksizm. W gruncie rzeczy uderzają one w same podstawy tego, co rozumiemy jako bycie kobietą, mężczyzną, rodziną, czy bycie narodem'' - dodał hierarcha.

Mówiąc z kolei o przyjmowaniu uchodźców podkreślił, że tym ludziom trzeba pomagać na miejscu, budując ich kraje, o co zabiegają zresztą sami bliskowschodni hierarchowie chrześcijańscy. Przyjmowanie migrantów nie jest rozwiązaniem dla każdego kraju i trzeba odważnie powiedzieć, jak wielki ból i problemy powoduje przemysł przemytników. Arcybiskup podkreślił, że wola pomagania uchodźcom w ich krajach nie jest bynajmniej aktem sprzeciwu wobec papieża, który polskim biskupom powiedział wprost, że każdy kraj powinien pomagać podług swoich możliwości.

mod/onet.pl