W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" ordynariusz warszawsko-praski, abp Henryk Hoser odniósł się do swojego rozporządzenia. Hierarcha zachęca w nim do zbierania podpisów pod projektem "Zatrzymaj aborcję". 

Projekt skupia się na ograniczeniu liczby aborcji eugenicznych. Arcybiskup Hoser podkreślił, że właśnie takich aborcji jest najwięcej, a projekt "ma szansę na szczęśliwe zakończenie". 

Duchowny zwrócił uwagę, że jest to również sygnał dla polityków, że ochrona ludzkiego życia to kwestia fundamentalna. 

"Ludziom wydaje się, że nie mają wpływu na rzeczywistość, tymczasem jeśli złączymy nasze głosy, wówczas stanowimy bardzo poważną siłę. Projekt „Zatrzymaj aborcję” jest projektem obywatelskim. (…) Ważne jest to, żeby zebrać jak najwięcej głosów poparcia, by opinia publiczna ujrzała, że osób, które walczą o życie dzieci nienarodzonych jest znacznie więcej, niż te wymagane 100 tys. Jest to wezwanie do mobilizacji na rzecz dziecka chorego"- tłumaczył hierarcha, który zwrócił również uwagę na dehumanizację dziecka poczętego. 

Kapłan podkreślił również, że zamiary eugeniczne często dotykają ludzi w podeszłym wieku lub ciężko chorych, dlatego też obrona życia poczętego jest jednocześnie obroną każdego ludzkiego życia.

"To oczywiste, że początek życia zaczyna się od powstania genomu danego człowieka. To, że jest on nie w pełni wykształcony, nie znaczy, że nie jest bytem ludzkim, że nie jest dzieckiem. Stanowi to ogromne wyzwanie dla współczesnego społeczeństwa, które tak bardzo akcentuje to, co jest posiadaniem, a nie widzi istoty tego, co nazywa istnieniem"- powiedział duchowny, w którego ocenie "kompromis aborcyjny" to iluzja, ponieważ w kwestii ludzkiego życia nie możemy mówić o czymś takim jak "kompromis". W ocenie ordynariusza warszawsko-praskiego obecnie obowiązujące prawo aborcyjne to "straszak", który jednak uznaje zasadę pozbawiania życia dzieci nienarodzonych. Kompromis aborcyjny jest zdaniem duchownego "niezdrowy, toksyczny, zaburzający jakąkolwiek hierarchię dóbr, które są od nas zależne."

"Życie ludzkie jest tymczasem największym prawem każdego człowieka, jest zagwarantowane w Polsce konstytucją. Niemniej jednak trzeba walczyć o to, żeby kwalifikacja człowieczeństwa nie obejmowała osób tylko w pewnym okresie, ale dotyczyła człowieka w najbardziej odległych ekstremach jego istnienia, czyli od poczęcia, do naturalnej śmierci"- podkreślił arcybiskup.

W ocenie hierarchy, mamy do czynienia z kryzysem ojcostwa, kryzysem cywilizacyjnym będącym tragedią nie tylko dzieci poczętych, ale też ich matek, które często zostają bez pomocy męża i ojca. Hierarcha przypomniał, że zawsze podkreśla, że kobiety nie decydowałyby się na aborcję, gdyby stał za nimi ojciec dziecka.

"Społeczeństwo aborcyjne składa się z ocaleńców z sytuacji dostępu do powszechnej aborcji, którzy z kolei stają się tymi, którzy skazują na śmierć swoich rodziców, bardzo łatwo pozbawiając ich życia, kiedy ci stają się dla nich ciężarem. Dziś już dokonuje się na Zachodzie eutanazji, nawet ze względów ekonomicznych"- mówił arcybiskup Hoser. Jak podkreślił, jako społeczeństwo jesteśmy dotknięci syndromem poaborcyjnym, gdyż w wymiarze społecznym mamy do czynienia z brakiem zaufania oraz traktowaniem innych, jako agresorów.

"Znamy konsekwencje aborcji, jeśli chodzi o pamięć matki, która ją niezmiernie obciąża. Objawy syndromu poaborcyjnego trwają nieraz dożywotnio, ludzie nie są w stanie sami sobie przebaczyć, nawet jeśli słyszą, że Pan Bóg im wybaczył"- podkreślił duchowny.

yenn/"Nasz Dziennik", Fronda.pl