Rząd Prawa i Sprawiedliwości, zarówno podczas pierwszego okresu rządzenia w latach 2005-2007 jak i teraz od roku 2015, zdawał sobie sprawę, że niezależnie od tego jak układają się z Rosją największe unijne kraje, takie jak Niemcy czy Francja, a w konsekwencji także Komisja Europejska jeżeli chodzi o dostawy gazu, trzeba tak szybko jak to jest tylko możliwe, uniezależniać się od dostaw tego surowca od naszego wschodniego sąsiada.
Stąd koncepcja budowy Gazoportu w Świnoujściu i gazociągu Baltic Pipe, których możliwości przyjęcia skroplonego gazu i gazu z Norwegii połączone z krajowym wydobyciem w pełni pokrywają krajowe zapotrzebowanie na gaz (łącznie blisko 22 mld m3 gazu rocznie).

2. Dlatego gdy rosyjski Gazprom pod koniec kwietnia tego roku poinformował PGNiG, że mimo tego iż tzw. kontrakt Jamalski obowiązuje do końca grudnia tego roku, rosyjska spółka wstrzymuje jednak dostawy gazu do naszego kraju, przyjęliśmy ze spokojem.
Polski rząd od momentu rozpoczęcia inwazji Rosji na Ukrainę, ze względu na skalę zaangażowania naszego kraju w pomoc Ukrainie, spodziewał się tej decyzji, a w sytuacji kiedy Putin podpisał dekret o płatnościach w rublach przez tzw. państwa nieprzyjazne Rosji za surowce energetyczne, stało się jasne, że zostanie to wykorzystane jako pretekst.
Polska temu dyktatowi Putina się nie podporządkowała i stąd blokada dostaw do naszego kraju, choć wszystko wskazuje na to, że w procedurze arbitrażowej, Gazprom przegra spór z naszym krajem i będzie musiał zapłacić Polsce odszkodowania z tytułu jednostronnego zerwania kontraktu przez rosyjską firmę.

3. Ale w pełni bezpieczne gazowo oprócz Polski po blokadach albo ograniczeniu dostaw gazu przez Rosję jest zaledwie kilka krajów UE: Hiszpania, Portugalia, Włochy, czy Grecja, pozostałe wpadły w panikę, stąd presja na Komisję Europejską, aby przygotowała jakiś system solidarnego wsparcia dla krajów, które takie zapobiegliwe nie były.
Projekt rozporządzenia w tej sprawie został pośpieszenie przygotowany przez KE, jednak dopiero wtedy kiedy to Niemcy zostały zagrożone odcięciem dostaw gazu przez Rosję gazociągiem Nord Stream 1.
Wprawdzie dostawy gazu do Niemiec tym gazociągiem zostały wznowione po 10 dniach przerwy ale wg. informacji podawanych w niemieckich mediach, są realizowane zaledwie na poziomie 20% wydajności tego gazociągu.
Wszystko więc wskazuje na to, że rosyjski szantaż gazowy będzie trwał nadal, mimo, że Niemcy zrobiły wszystko czego żądał Putin, płacą za dostarczany gaz w rublach, ba złamały Kanadę, aby ta z kolei złamała sankcje nałożone na Rosję i wydała remontowaną w tym kraju turbinę z gazociągu Nord Stream1, bo po jej zamontowaniu, gazociąg miał już działać pełną mocą (do tej pory jednak Rosjanie tej turbiny od Niemców nie odebrali).

4. Wspomniane rozporządzenie zawierające dobrowolne oszczędności zużycia gazu w wysokości 15% w okresie od 1 sierpnia tego do 31 marca przyszłego roku w stosunku do średniego zużycia w latach 2016-2021, a także możliwość ogłoszenia alertu wprowadzającego obligatoryjne oszczędności (ale o tym będzie decydowała Rada Unii Europejskiej a nie KE), właśnie weszło w życie (przy sprzeciwie Węgier i Polski).
Ten system oszczędności naszego kraju nie dotyczy, będziemy samowystarczalni gazowo tej jesieni i zimy i jest to ogromna zasługa rządu Prawa i Sprawiedliwości, który dopilnował aby była zawarta odpowiednia liczba długoterminowych kontraktów na dostawy gazu skroplonego, a także na dostawy gazu gazociągiem Baltic Pipe.
Mimo tego, że jesteśmy jednym z nielicznych krajów bezpiecznych gazowo, trwa cały czas nieustanny atak opozycji na polski rząd, z zarzutami, że nie zagwarantował bezpieczeństwa energetycznego.
Co znamienne w tych atakach szczególnie polityków Platformy, nie ma ani słowa o tym, że problemy energetyczne jakich doświadcza przecież cała Europa, w dużej mierze wynikają z działań Gazpromu prowadzonych od jesieni poprzedniego roku, a teraz jeszcze spotęgowanych napaścią Rosji na Ukrainę.