Oto bowiem Kijów ustąpił właśnie Węgrom i przyznał obywatelom tego kraju mieszkającym na Ukrainie status mniejszości narodowej. W tym samym czasie władze Ukrainy atakują polski rząd w związku z zakazem importu ukraińskiego zboża do Polski. Warto tu podkreślić, że Polska nadal nie tylko umożliwia tranzyt ukraińskich produktów przez nasz kraj, ale stale zwiększa jego poziom.

Sprawę na łamach „Dziennika Gazety Prawnej” opisuje szerzej Zbigniew Parafianowicz.

- Ukraina ustępuje wobec Węgier, które od lat uznają ją za państwo upadłe. A równocześnie atakuje Polskę w kwestii zboża – pisze publicysta „DGP”, dodając że z Bukaresztem relacje Kijowa od dawna są napięte.

- Zbieżność wydarzeń jest przypadkowa, ale nie sposób nie powiązać decyzji Warszawy o przedłużeniu blokady na dostęp ukraińskich produktów rolnych do polskiego rynku z ustępstwami Ukrainy wobec Viktora Orbána w sprawie statusu mniejszości węgierskiej na Zakarpaciu – pisze dalej Parafianowicz, zwracając przy tym uwagę, że według „Financial Times” przyznanie statusu mniejszości węgierskiej na Zakarpaciu ma poskutkować zamknięciem sporu z rządem Orbana. Węgry natomiast mają poprzeć starania Ukrainy dot. członkostwa w Unii Europejskiej.

Dzisiaj zapowiadane jest podjęcie przez KE decyzji ws. przedłużenia embarga na ukraińskie zboże.

Władze Ukrainy zapowiadają jednak, że w przypadku jego przedłużenia Ukraina pozwie Brukselę i kraje członkowskie UE – w tym Polskę – do Światowej Organizacji Handlu.

- Przypomnijmy, że eksport zboża z Ukrainy, który jest głównym towarem handlowym tego kraju, jest obecnie zakazany na rynkach Polski, Węgier i trzech innych krajów UE na mocy umowy zawartej z Komisją Europejską na początku tego roku w celu ochrony rolników krajów UE przed napływem tańszych produktów rolnych z Ukrainy – pisze portal tysol.pl.

Polska i Węgry poinformowały już, że w przypadku braku przedłużenia tego embarga przez KE, Warszawa i Budapeszt wprowadzą własne jednostronne zakazy importu ukraińskich produktów rolnych.

Jak przypomina europoseł PiS Jacek Saryusz-Wolski, „wpuszczenie importu ukraińskiego zboża na rynek UE było jednostronnym, ograniczonym czasowo i odwoływalnym, w razie perturbacji rynkowych, na mocy rozporządzenia UE, przywilejem przyznanym Ukrainie”.

- Był to zarazem jednostronny gest dobrej woli UE, a nie dwustronne zobowiązanie prawne UE, którego spełnienia przez UE Ukraina mogłaby dochodzić na drodze prawnej – uzasadnia polski polityk, dodając przy tym, że „takie otwarcie na stałe, poza czasowym wyjątkiem, byłoby sprzeczne z zasadami Wspólnej Polityki Rolnej UE, opartej na subsydiach do produkcji rolnej i ochronie rynku przed importem i dumpingiem z krajów trzecich”.

Saryusz-Wolskie stwierdza także, że „Ukraina w tej sprawie działa w złej wierze, wykorzystując sytuację wojenną do wymuszenia na UE nienależnego otwarcia dla UA na stałe rynku rolnego UE i utrwalenia tego czasowo ograniczonego precedensu”.

- Czyniąc to, Kijów szkodzi sam sobie, marnując kapitał dobrej woli po stronie tych, którzy jak Polska najbardziej Ukrainie pomagają i zarazem tworząc napięcia, które są w interesie Moskwy – podsumowuje europoseł.