Chociaż Donald Tusk przyznał w czasie swojego wystąpienia, że „inflacja jest właściwie rekordowa w Europie”, to jego zdaniem Polska nie boryka się z tą samą inflacją spowodowaną pandemią koronawirusa i wojną na Ukrainie. Wedle Tuska w Polsce mamy do czynienia z „PiSowską drożyzną”.

- „Powodem PiSowskiej drożyzny jest chciwość i głupota”

- mówił były premier, rozpoczynając swój atak na prof. Adama Glapińskiego.

- „Zacznę od głupoty – napisano już wszystko o tym, co pupilek Kaczyńskiego, prezes Glapiński, zrobił, czego nie zrobił, jakie głupoty popełnił, nie mówiąc o innych dwuznacznych sytuacjach, które nieustannie towarzyszą mu w jego karierze. Chcę mocno wszystkim uświadomić, także wyborcom PiS, kogo Kaczyński zrobił szefem NBP”

- atakował, cytując słowa, które miał wypowiedzieć szef banku centralnego.

Tusk wykorzystał też temat obligacji premiera Mateusz Morawieckiego.

- „Po cichu, w tajemnicy przed obywatelami, rządzący zapewnili sobie grube pieniądze na drożyźnie, na tym, co wy każdego dnia płacicie. Tu chodzi o miliardy. Źródłem tej inflacji, drożyzny, są ceny paliw i energii. Ale nie boli to PiS-owskich spółek Skarbu Państwa. Prognozy ekspertów na rok 2022 mówią, że spółki energetyczne, molochy od Obajtka i jego kolegów, zarobią ponad 50 mld zł netto”

- mówił o państwowych spółkach, które sam wolałby najpewniej sprzedać.

Dodał przy tym, że jego rząd miał sposoby, aby… „wziąć inflację za gardło”.

- „Skończy się PiS, skończy się drożyzna. A wy jesteście tutaj, żeby PiS się skończył, bo musi się skończyć drożyzna”

- zapewniał.