Ulicami Warszawy przeszedł wczoraj organizowany przez Platformę Obywatelską „Marsz miliona serc”. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej zapowiedział to wydarzenie w lipcu, po emisji reportażu w „Faktach” TVN poświęconego pani Joannie. Wedle narracji dziennikarzy, kobieta została osaczona przez policję w szpitalu, ponieważ zażyła środki poronne. Okazało się jednak, że policja interweniowała w związku ze zgłoszeniem lekarza psychiatry. Lekarka obawiała się, że jej pacjentka może targnąć się na swoje życie. Tusk wykorzystał towarzyszące sprawie emocje, ale o pani Joannie szybko zapomniał. W rozmowie z TOK FM kobieta żaliła się, że została wykorzystana do politycznej walki.

- „Moja historia została wykorzystana do budowania politycznego kapitału i do przedwyborczej gry. (…) Mam wrażenie, że w momencie kiedy marsz został ogłoszony, to przestało chodzić o mnie czy o prawa reprodukcyjne kobiet, a najważniejsza stała się przepychanka z PiS-em”

- powiedziała.

W odpowiedzi na zarzuty kierowane w stronę Platformy, poseł KO Katarzyna Lubnauer przekonywała, że pani Joanna została zaproszona na marsz jak milion innych osób, a całą sprawę do własnych celów próbuje wykorzystać Lewica. Na antenie Polsat News odpowiedziała jej poseł Anna Maria Żukowska.

- „Znam Katarzynę. Na ogół ma rozsądne głosy, natomiast to, co powiedziała, jest dosyć obrzydliwe, naprawdę. Bo przepraszam bardzo, ale jeżeli się walczy rzeczywiście o prawo do przerywania ciąży, to walczy się zawsze, np. nie widziałam Katarzyny na Manifie, nie widziałam na jakichś innych demonstracjach ostatnio w tej sprawie i zarzucanie czegoś takiego Lewicy, która naprawdę jest wiarygodna, dwukrotnie zliberalizowała prawo do przerywania ciąży i jest z kobietami, kiedy tego potrzebują, jest po prostu niesmaczne”

- stwierdziła parlamentarzystka Lewicy.