Korwin-Mikke próbował przekonywać, że podczas powstania styczniowego to Rosjanie doznawali krzywd od Polaków, którzy rzekomo „okrutnie mordowali rosyjskich żołnierzy”.

Na tym oczywiście nie koniec, bo słynny Janusz Konfederacji tak się rozpędził, że postanowił podzielić się również stwierdzeniem, że gdy w 1916 r. rosyjskie wojska zaborcze opuszczały Warszawę, to polska „ludność płakała” dotknięta do żywego tym osieroceniem.

Rusofilskie popisy Korwina postanowi skomentować Romuald Szeremietiew. Były wiceszef resortu obrony w rządzie Jana Olszewskiego napisał ironicznie, że kraje, które na przestrzeni kilku wieków zostały wcielone do Rosji – „podłączyły się do Moskwy dobrowolnie, a chętnych było tak wielu, że trzeba było czekać w kolejce na rozpatrzenie wniosku na Kremlu, gdzie skrupulatnie sprawdzano, czy można chętny kraj przyjąć, czy nie naraża to czyjeś interesy”.