Goszcząc na antenie TVN24, szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera wrócił do sprawy nagłego odwołania ambasadora Polski przy NATO Tomasza Szatkowskiego. Rządzący przekonywali, że co do dyplomaty istnieją podejrzenia o współpracę z obcymi służbami czy niewłaściwe obchodzenie się z dokumentami. Tymczasem, jak na łamach Onetu ujawnił red. Witold Jurasz, jego nazwisko znajdowało się „na krótkiej liście kandydatów na stanowisko zastępcy sekretarza generalnego sojuszu”. Polak miał duże szanse na objęcie stanowiska zastępcy ds. inwestycji obronnych i w ten sposób zdobycia ogromnego wpływu na to, gdzie kierowane są środki finansowe. Szanse te przepadły razem z jego nagłym odwołaniem ze stanowiska w atmosferze skandalu. Doniesienia Onetu znalazły potwierdzenie w piątkowym wystąpieniu premiera Donalda Tuska w Sejmie. Szef rządu mówił o podejrzeniach dot. domniemanego nieprawidłowego obchodzenia się przez Szatkowskiego z dokumentami, kontaktów z zagranicznymi służbami czy uzyskiwania nieuprawnionych korzyści majątkowych. Po wyliczeniu tych oskarżeń premier stwierdził, że… „istniało realne zagrożenie”, iż zakwestionowany przez służby Szatkowski zajmie jedno z najważniejszych stanowisk w Sojuszu Północnoatlantyckim.
- „W sprawie ambasadora Szatkowskiego trzeba zadać bardzo konkretne pytanie, co Polska wyniosła z tej decyzji i medialnego zamieszania, które pojawiło się tuż przed szczytem NATO. Ambasador mógł dokończyć kadencję i przygotować szczyt NATO, po którym jego działalność dobiegłaby końca, zgodnie z deklaracją Prezydenta”
- zauważył Jacek Siewiera.
- „Prezydentowi wedle mojej wiedzy została przekazana jedynie notatka ogólnie podnosząca wątpliwości, jakie kiedyś, przed wykonaniem sprawdzenia, miała SKW. Od tamtego czasu ambasador został wyznaczony na stanowisko, pełnił funkcję przez pięć lat w sposób dobrze oceniany przez sojuszników i znalazł się na liście kandydatów na stanowisko zastępcy sekretarza generalnego NATO. Polska nie zyskała nic na podnoszeniu wątpliwości z jednego z dawnych postępowań i na przeciekach medialnych”
- podkreślił.
W odpowiedzi na piątkowe wystąpienie Donalda Tuska, Tomasz Szatkowski zapowiedział skierowanie pozwu do sądu podkreślając, że przewodniczący Platformy Obywatelskiej sięgnął po „obrzydliwe pomówienia”.