Podobnie jak totalna opozycja w Polsce, Komisja Europejska postanowiła zaprotestować przeciwko powołaniu w naszym kraju komisji ds. rosyjskich wpływów.
- „Jesteśmy szczególnie zaniepokojeni polską ustawą o specjalnej komisji, która może pozbawić obywateli, jednostki ich prawa do bycia wybranym do pełnienia funkcji publicznej”
- powiedział dziś unijny komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders.
Stwierdził, że prawa tego będzie można pozbawić decyzją administracyjną „bez żadnej kontroli sądowej”.
- „KE nie zawaha się podjąć działań w tej sprawie, jeśli będzie to potrzebne”
- oświadczył Reynders.
Do stanowiska komisarza odniósł się szef polskiej dyplomacji.
- „Zupełnie nie mogę się zgodzić z panem komisarzem, a brak mojej zgody wynika z tego, że najprawdopodobniej tylko jeden z nas czytał tę ustawę. Jeden z nas zna zasady funkcjonujące w polskim systemie prawa”
- powiedział prof. Rau, który przebywa obecnie w Bratysławie.
- „Rozumiem, że pan komisarz nie jest świadom faktów, że decyzja administracyjna, którą może wydać ta komisja do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo w Polsce, jak każda decyzja administracyjna systemie prawa polskiego, podlega kontroli sądowej sądu administracyjnego”
- wyjaśnił.
Przypominając, że kontrola sądowa jest dwuinstancyjna zapewnił, że nie ma „żadnego zagrożenia dla praworządności”.
- „Przede wszystkim dlatego, że to od sądu, niezależnego sądu, zależy, czy ta decyzja zostanie, jej obowiązywanie zostanie zawieszone w całości, w czasie toczącego się postępowania, czy w części. (...) Więc mówiąc wprost, żadnego zagrożenia nie widzę, dlatego że znam system prawa polskiego i czytałem tę ustawę”
- podkreślił.