– Nic się nie oczyściło – powiedział prezydent Duda, odnosząc się do słów prof. Strzembosza z lat 90., który deklarował, że polski wymiar sprawiedliwości poradzi sobie sam z pozostałościami PRL-u. W ocenie prezydenta była to poważna pomyłka, skutkująca brakiem dekomunizacji i niesprawiedliwością wobec ofiar reżimu komunistycznego.
Duda podkreślił, że wielu sędziów, którzy skazywali opozycjonistów w stanie wojennym, nigdy nie poniosło konsekwencji, a orzecznictwo Sądu Najwyższego w sprawach dotyczących przestępstw komunistycznych było "porażające" i "wołające o pomstę do nieba".
– Prof. Strzembosz współodpowiada za ten stan – za system, który zastałem, obejmując urząd w 2015 roku – dodał prezydent, podkreślając, że opinię publiczną cechowało wówczas wyjątkowo niskie zaufanie do sądów.
Na te słowa zareagował sam prof. Adam Strzembosz w rozmowie z Wirtualną Polską. Były prezes Sądu Najwyższego odniósł się spokojnie do zarzutów głowy państwa:
– Pan prezydent nie musi mnie lubić. Każdy postępuje według własnych przekonań i kultury osobistej. Nie przywiązuję do takich wypowiedzi szczególnej wagi – powiedział Strzembosz.
Spór dotyka jednej z najbardziej kontrowersyjnych kwestii III RP – braku realnej weryfikacji sędziów po 1989 roku. Choć w pierwszych latach transformacji demokratycznej podnoszono postulaty dekomunizacji i lustracji także w wymiarze sprawiedliwości, ich realizacja była opóźniana lub łagodzona. W rezultacie wielu sędziów z przeszłością w strukturach PRL pozostało w systemie, co – zdaniem krytyków – skutkowało m.in. zachowaniem mentalności kastowej, brakiem rozliczeń i niską efektywnością instytucji.
Podobne głosy pojawiały się również ze strony środowisk prawniczych związanych z reformą sądownictwa po 2015 roku. Jak wskazywała Naczelna Rada Adwokacka, "brak rzeczywistej reformy po 1989 roku ciąży nad sądownictwem do dziś".