Wedle reportażu Marcina Gutowskiego, kard. Wojtyła jako metropolita krakowski skierował ks. Bolesława Sadusia do Austrii, aby zatuszować przestępstwa seksualne, których dopuścił się on wobec małoletnich. Po analizie dokumentów, na które powołuje się autor reportażu „Franciszkańska 3”, red. Tomasz Krzyżak przekonuje jednak, iż one tego nie dowodzą.

- „Wcześniej tych materiałów nie badaliśmy. I postanowiliśmy powiedzieć: sprawdzamy. Wniosek jest jeden: na podstawie tych dokumentów, na których oparli swoje wnioski zarówno Marcin Gutowski, jak i Ekke Overbeek, nie można postawić tezy, że kard. Karol Wojtyła wysłał ks. Sadusia do Austrii po to, by zatuszować fakt, że molestował seksualnie dzieci”

- powiedział dziennikarz.

- „W ogóle nie ma pewności czy ks. Saduś dopuścił się przestępstwa pedofilii. Dokumenty mówią jedynie, że miał skłonności homoseksualne. O tym fakcie wiedziała bezpieka i m.in. te skłonności były podstawą do tego, by Sadusia mocniej związać z bezpieką, choć był on tajnym współpracownikiem, z krótką przerwą, od 1949 r. i pozostał nim nawet jak już wyjechał z kraju pod koniec roku 1972”

- dodał.

Krzyżak przyznał, że ks. Saduś został odwołany w 1972 roku z parafii św. Floriana po tym, jak wybuchł tam skandal wokół jego osoby.

- „Nie był to jednak skandal o podłożu pedofilskim, lecz o podłożu homoseksualnym”

- przekonuje rozmówca PAP.

Krzyżak wyjaśnia, że stwierdzenie „nieletni” w aktach ks. Sadusia pojawia się dopiero w notatce z 1979 roku, czyli sześć lat po opuszczeniu przez niego Polski. Notatkę tę przygotował szef krakowskiej bezpieki na polecenie pułkownika SB Zenona Płatka, który w latach 70. odpowiadał w komunistycznych służbach za dezintegrację Kościoła katolickiego.

- „To na polecenie Płatka, sześć lat po wyjeździe ks. Sadusia i 2,5 miesiąca po tym, jak Karol Wojtyła został papieżem, powstała notatka, w której czytamy, że ks. Saduś miał zdeprawować nieletnich chłopców a kard. Wojtyła miał umożliwić mu szybką ucieczkę za granicę”

- powiedział.

- „Nie wiem, dlaczego autorzy nie skojarzyli nazwiska Płatka, nie zestawili ze sobą tych dat. Chciałbym wierzyć, że to tylko nieznajomość historii”

- podkreślił.

Wskazał, że wygląda na to, że po wyborze Polaka na papieża bezpieka „szukała haków” na ks. Sadusia, który znał się z Wojtyłą.

Krzyżak wskazuje też, że nieprawdą jest, że wyjazd ks. Sadusia do Austrii był nagły.

- „Fakt, że w połowie 1972 zostaje wysłany do Austrii mógł być związany z tajemniczym skandalem, ale raczej nie była to chęć ukrycia pedofila, lecz zdjęcia z oczu księdza siejącego zgorszenie”

- powiedział.

Ponadto, w ocenie dziennikarza „Rzeczpospolitej”, nie ma dowodów na to, że kard. Wojtyła zataił przed metropolitą Wiednia powody przeniesienia duchownego. Tezę tę wysnuto na podstawie notatki TW z 1974 r., który stwierdził, że „o tym, że ks. Saduś jest pederastą władze kościelne Austrii podobno nie wiedzą” i oficjalnego listu do kard. Königa.

- „Tymczasem dla każdego badającego historię Kościoła – nie tylko w okresie PRL, ale w ogóle - jasne jest, że biskupi nie pisali o tego typu sprawach w oficjalnych listach. Natomiast wiemy skądinąd, że informowali się wzajemnie w inny sposób, najpewniej w prywatnych rozmowach”

- wyjaśnia Krzyżak.

Mówiąc natomiast o tym, w jaki sposób skargi na duchownych docierały do metropolity krakowskiego, dziennikarz wskazał na rolę kanclerza ks. Mikołaja Kuczkowskiego. Sam ks. Saduś donosił do SB, że kiedy metropolitą był abp Baziak, kanclerz otwierał korespondencję i wyrzucał skargi do kosza.

- „Jeżeli ks. Kuczkowski dopuszczał się takiej praktyki w czasie rządów abp. Baziaka, prawdopodobnie do takich przypadków dochodziło także w okresie, kiedy metropolitą krakowskim był Wojtyła”

- zauważył.