o. Kamil Szadkowski – franciszkanin: Cała Ewangelia jest nieustannie aktualna i w całości a nie wybiórczo. To ważne zadanie dla nas chrześcijan, abyśmy byli znakiem również dla innych wyznań. Seksualność człowieka jest tematem, który został już chyba przerobiony we wszystkie możliwe strony. Dotyka się tej sfery cielesności jakby to był najważniejszy cel życia. Owszem, ważny jest. Jezus zwrócił uwagę na ludzką pożądliwość dotykając jej duchowego aspektu. Pożądliwość rodzi się w sercu mówił Mistrz z Nazaretu. A dzisiejsza kampania „roznegliżowanych pań” staje się bodźcem, który uruchamia mechanizm pożądania. Jesteśmy tylko ludźmi. Mężczyźni to wzrokowcy. Takie „ekspozycje” działają na nich. Nie inaczej było w starożytnym Izraelu. Do dziś możemy obserwować podejście do sfery seksualności w krajach muzułmańskich. My identyfikujemy zakrywanie ciała z jaką formą opresji a tam kobiety czują się bezpieczne. Kobieta spełnia w tej kulturze zadania jakie przysługują właśnie kobiecie i nie jest to dla niej żadną ujmą. Dla muzułmanów kwestia sfery seksualnej przynależy do małżonków.
Pożądliwość powoduje, że człowiek staje się wydany na pastwę swoich zachcianek, niespełnionych marzeń a nie pragnie realizować swojego powołania chrześcijańskiego wynikającego z przyjęcia chrztu. Świat z całym swym blaskiem chce abyśmy korzystali z niego w pełni jakby życie miało skończyć się wraz ze śmiercią. Ewangelia mówi o czym innym. Naszym celem nie jest spełnienie się jako najbogatszy i najmądrzejszy człowiek na ziemi, o niezmiernie bogatych doświadczeniach podróżniczych, kulturalnych, seksualnych, intelektualnych. O kruchości życia dowiadujemy się na pewnym etapie. Człowiek opanowany przez nieokiełznane pożądanie może być pozbawiony z czasem jakichkolwiek hamulców. Zresztą efekty tego są już obserwowalne. Seksualność jest bardzo delikatnym tematem i nie zawsze prawidłowo zrozumianym. Seksualność przeżywana na etapie prawdziwej miłości, obowiązku, poszanowania dla drugiej osoby, pragnienia przezwyciężania własnych egoistycznych postaw może być budująca. Sprowadzanie małżeństwa, związku dwóch osób bez tego przeżycia powoduje, że z czasem małżonkowie, coraz częściej osoby w związkach partnerskich powoli oddalają się od siebie. Na początku tego nie widać. Pojawiają się trudności w komunikacji pomiędzy małżonkami. Każde zaczyna szukać własnej drogi, bo przecież jesteśmy wolni, powiedzą. Niestety nie zauważa się tych delikatnych niuansów. I wówczas wkracza pokusa. Robi się miejsce na pewne spekulacje. Paliwem do ich podsycania jest ludzka pożądliwość. Pragnienia poznania nowego, nieznanego. Tak jak w raju pierwsi rodzice z łatwością przekroczyli granice wolności tak i w małżeńskim życiu może dojść do przekroczenia takiej granicy.
Regulowanie ludzkiej pożądliwości może się zrealizować w obszarze miłości, pełnego oddania się drugiej osobie z świadomością wymiany daru zwartego w sakramencie małżeństwa. Nie napełni się oko patrzeniem i ucho słuchaniem – mówią księgi mądrościowe. Człowiek pożądliwy będzie zawsze się napędzał nowymi pragnieniami.
Chrześcijanin ma patrzeć na ewangeliczne życie Jezusa, które powinno go uczyć opanowania żądz. Wyobraźmy sobie, że jedziemy samochodem i wpadamy w poślizg. No, niebezpiecznie i nie za długo tak sobie pojedziemy. Nieopanowany samochód w końcu skończy z nami na jakieś przeszkodzie powodując np. utratę zdrowia. Podobnie jest z pożądaniem, takie człowiek jest nieopanowany w swoich wyborach, chce ciągle i więcej aż traci nas sobą kontrolę. I przyjdzie jakiś życiowy poślizg i „wypadek” pewny. Bóg dał nam przede wszystkim rozum, wolną wolę, abyśmy mądrze wybierali i wybierali dobro.
Jezus zadawał sobie sprawę z tego czym jest pożądliwość. W dzisiejszych czasach spotykamy się niemal wszędzie z próbą. Chrześcijaństwo nie jest religią mięczaków a religią walki. Walki duchowej. Jeśli to zrozumiemy to zobaczymy że być chrześcijaninem w świecie nie jest łatwo.