Szef Prokuratury Rejonowej Katowice Południe Sławomir Barnaś poinformował w rozmowie z PAP o interwencji, do której doszło w Wielki Piątek.

- „Stanął on pod zarzutem znęcania się psychicznego nad żoną i synem, a nadto pod zarzutem naruszenia nietykalności cielesnej i znieważenia funkcjonariuszy policji, którzy podejmowali wobec Dawida D. interwencję”

- przekazał.

W rozmowie z PAP Dawid Durał oświadczył, że zgadza się na publikację w mediach pełnego nazwiska. Kandydat na prezydenta Katowic do sprawy odniósł się za pośrednictwem mediów społecznościowych, gdzie przyznał, że zmaga się z problemami małżeńskimi, w związku z czym podjął wspólnie z małżonką terapię małżeńską.

- „Od czasu kampanii jesteśmy na terapii małżeńskiej, na której to dowiedziałem się, że nieodzywanie się do partnera, tak zwane ciche dni, to jest znęcanie psychiczne. Nigdy nie stosowalem przemocy fizycznej, a jedynie nie odzywałem się. Mam tak, że jak jestem zestresowany, a stres został spotęgowany przez ataki na moją rodzinę w czasie kampanii wyborczej, to zamykam się w sobie i nie rozmawiam. I to odbijało się na związku i wrażliwym dziecku, uczniu katolickiej szkoły podstawowej. W omawiany weekend pokłóciłem się z żoną i przyjechała policja. W związku z odmową wylegitymowania się wyłącznie na podstawie artykułu 15 o policji zostałem zaatakowany i zatrzymany. Wielokrotnie powtarzałem policji, że wylegitumuję się, jeśli podadzą mi wykroczenie lub przestępstwo, o które jestem podejrzany”

- napisał.

W wyborach na prezydenta Katowic swojego poparcia Durałowi udzieliła Polska 2050, z której list startował wcześniej w wyborach do Sejmu. W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” szef śląskich struktur tego ugrupowania Michał Gramatyka poinformował, że poparcie zostało wycofane. Durał do czasu wyjaśnienia sprawy został też zawieszony w strukturach partii.