Lider Zjednoczonej Prawicy zwrócił uwagę na paradoks, który leży u podstaw komisji ds. wyborów korespondencyjnych.
- „Pełną, stuprocentową winę za to, że wybory się nie odbyły, ponosi Platforma Obywatelska i przedstawiciele tej koalicji, która dziś rządzi, która dziś stanowi większość”
- przypomniał.
- „Ci, którzy są sprawcami różnego rodzaju deliktów, mają tych, którzy chcieli wykonać obowiązek konstytucyjny, sprawiać w sytuacji przynajmniej oskarżonych. To sytuacja, która już sama przez się jest sprzeczna z konstytucją, kodeksem postępowania karnego, ale też sprzeczna po prostu ze zdrowym rozsądkiem”
- dodał.
Następnie wskazał, że komisja otwarcie podważa konstytucyjny porządek państwa.
- „Komisja działa na zasadzie deliktu konstytucyjnego. A ponieważ większość komisji nie uznaje także Trybunału Konstytucyjnego, to jest pytanie, dlaczego ja mam uznawać komisję? To pytanie bardzo istotne. Albo się uznaje porządek w państwie, albo nie”
- zauważył.
Wówczas przewodniczący Dariusz Joński odebrał mu głos.