Fronda.pl: Departament Stanu USA wyraził zgodę na sprzedaż Polsce naprawdę ogromnej ilości, dokładnie 486 wyrzutni HIMARS wraz z zapasem amunicji oraz 18 podwoziami M1140. Minister Błaszczak ocenił to jako wydatne wzmocnienie polskiej artylerii. A docelowo moduły wyrzutni trafią na podwozia polskiego Jelcza. Czy taka inwestycja da kolejny impuls odradzającemu się polskiemu przemysłowi zbrojeniowemu?

Gen. Waldemar Skrzypczak (były dowódca Wojsk Lądowych, były wiceminister obrony narodowej, generał broni w rezerwie): Wierzę, że tak właśnie się stanie. Musimy bowiem dysponować pełnym serwisem do HIMARS-ów tu na miejscu, w Polsce. Posiadać musimy w tym zakresie pełne zdolności odtworzeniowe, ponieważ Stany Zjednoczone są jednak od nas bardzo daleko. I w czasie potencjalnej wojny Amerykanie niczego nam nie dostarczą, bo będą mieli po prostu inne potrzeby. Dlatego właśnie musimy w tym obszarze posiadać pełną suwerenność przemysłowo-techniczną, niezbędną do obsługi, serwisowania i remontów wspomnianych HIMARS-ów. To wszystko musi być ulokowane w polskim przemyśle zbrojeniowym, zarówno w państwowym, jak i w prywatnym. Wydaje się, że można to w sposób właściwy rozkooperować w Polsce oraz zbudować odpowiedni potencjał służący temu, abyśmy mogli te HIMARS-y w pełnym zakresie w Polsce serwisować.

Czy po skutecznej implementacji współpracy z USA i Koreą Południową jest Pana zdaniem możliwy eksport polskiej broni na większa skalę?

Po pierwsze musimy spowodować, aby koszty produkcji sprzętu wojskowego w Polsce były znacznie mniejsze aniżeli w tej chwili. Obecnie bowiem nasz sprzęt jest po prostu niesprzedawalny za granicą. Mamy bardzo wysokie ceny, które wynikają z wysokich kosztów produkcji w Polsce. To z kolei ma, moim zdaniem, podłoże bardziej administracyjne niż technologiczne. I pod tym względem już od dawna niestety jesteśmy jednym z najdroższych państw w Europie, jeśli nie w całym świecie. Proszę zauważyć, że na świecie ma zawieranych jest naprawdę bardzo wiele kontraktów na sprzęt zbrojeniowy, ale od nas jednak nikt go nie chce kupować. A Ukraina, która to obecnie czyni ze względu na trwającą wojnę, stanowi wyjątek od tej reguły, a poza tym nie kupuje ona przecież od nas sprzętu za swoje pieniądze. Chodzi więc o to, aby polski przemysł zbrojeniowy stał się najzwyczajniej w świecie konkurencyjny dla innych przemysłów zbrojeniowych na naszym kontynencie.

Jeśli chodzi natomiast o kwestię współpracy z USA i Koreą Południową to uważam, że w przypadku Korei jest wielka szansa na ten odpowiedni impuls do rozwoju eksportu polskiego sprzętu. Na Amerykanów w tym akurat zakresie raczej bym nie liczył, bo musimy pamiętać o tym, że oni nigdy nie przekazują innym krajom swoich technologii. Natomiast deklaracja Korei Południowej, że zamierza ona budować w Polsce swoje czołgi jak najbardziej napawa optymizmem. Niech Koreańczycy rzeczywiście to robią. Niech budują tu fabryki, niech lokują u nas kapitał i technologie. Róbmy to wszystko w Polsce i dzięki temu zdobywajmy rynki w Europie i nie tylko.

Ukraińcom, wyposażonym w zaledwie kilkanaście HIMARS-ów, udało się z pomocą tej broni odepchnąć Rosjan i odbić część terytoriów. Czy kilkaset tych zestawów w posiadaniu Wojska Polskiego oznacza, że jakikolwiek atak na Polskę będzie nieopłacalny?

Wydaje się, że po tym, jak zobaczyliśmy na froncie ukraińskim, co HIMARS-y potrafią wyprawiać przeciwko rosyjskim wojskom oraz ze względu na fakt, że my otrzymamy przecież znacznie większy wachlarz pocisków i amunicji, aniżeli ten, którym dysponują Ukraińcy - to będziemy mieli w ręku naprawdę bardzo silny argument odstraszający Rosję. HIMARS-y obrosły już legendą, a Rosjanie panicznie się ich boją. Wydaje się więc, że ta łączna ilość HIMARS-ów, jaka znajdzie się w posiadaniu Polski w połączeniu z różnorodnością amunicji, jaką mamy do dyspozycji na pewno w sposób bardzo skuteczny odstraszy Rosjan. I będzie to z pewnością potężny atut polskich sił zbrojnych.

Czy Pana zdaniem taka liczba zestawów HIMARS (w połączeniu z koreańskimi Chunmoo) nie jest zbyt duża, a pieniądze wydane na tę broń można byłoby wydać na innego rodzaju uzbrojenie? Choćby na obronę przeciwlotniczą bądź przeciwokrętową?

Tę konkretną wielkość zapotrzebowania ktoś na podstawie jakichś przesłanek wygenerował. I zakładam, że uczynił to polski Sztab Generalny, a całe to działanie jest ściśle wkomponowane w plan rozwoju naszych sił zbrojnych. To nie jest zatem ilość przypadkowa. Wynika ona bowiem z konkretnych celów związanych z naszą obronnością, jakie zostały założone.

Poza tym, biorąc pod uwagę fakt, że HIMARS-y dysponują bardzo precyzyjną amunicją o dużych możliwościach uważam, że mogą się one sprawdzić również w zakresie obrony naszego wybrzeża morskiego, jako wartościowe siły przeciwokrętowe. Natomiast oczywiście nie  posiadają one stosownego potencjału w walce przeciwlotniczej. W ich zasięgu za to znajdą się niewątpliwie rosyjskie bazy na Bałtyku. Podsumowując więc to nasi wojskowi zadecydowali, jakie ilości sprzętu i amunicji są naszym siłom zbrojnym obecnie najbardziej potrzebne i absolutnie tego bym nie kwestionował.

A jednak liczba zamówionych pocisków wydaje się być nieproporcjonalnie mała w stosunku do liczby zamówionych zestawów. Czy nie należałoby może odwrócić tej proporcji i zamiast części zestawów, nabyć więcej sztuk amunicji?

Absolutnie nie robiłbym z tego dramatu, bo jak rozumiem, chodzi tu na razie o ilość amunicji znajdującej się w ramach pierwszego pakietu. To nie jest koniec. Po prostu nabywamy w tej chwili pewne zdolności. A wspomnianej amunicji potrzebujemy również w celach szkoleniowych, o czym nie należy zapominać. Więc biorąc to pod uwagę myślę, że w ramach pierwszego pakietu mamy do czynienia z jak najbardziej naturalną ilością. Natomiast musimy też zaplanować zakup kolejnych pakietów tej amunicji. Jednak jak już mówiłem absolutnie żadnego dramatu bym tutaj nie robił i w żadnym wypadku nie zmieniałbym tych proporcji, które zostały ustalone. W obliczu faktu, że w moim przekonaniu nie ma obecnie realnego i bezpośredniego zagrożenia wojną dla naszego kraju - mamy czas na to, żeby te zapasy amunicji stopniowo uzupełniać. Nikt nie kupuje od razu setek tysięcy amunicji. Przecież ona też się starzeje, nie może być składowana na bardzo długi czas w magazynach i czekać tam na wojnę, która nie wiadomo kiedy będzie.

A gdzie powinny Pana zdaniem zostać rozmieszczone HIMARS-y?

Powinny zostać na pewno umiejętnie wkomponowane w nasze struktury organizacyjne. Mnogość HIMARS-ów i artylerii obliguje moim zdaniem polskie dowództwo do rozbudowania jednostek naszej artylerii. W mojej opinii pułki to już za mało. Powinniśmy stworzyć brygady artylerii, które zdołałyby wchłonąć posiadany przez nas potencjał środków walki - haubice, HIMARS-y, Kraby. Każda dywizja powinna mieć teraz brygady artylerii, a każda brygada powinna dysponować pułkiem artylerii.

Niewątpliwie to wszystko, czym teraz Polska wzbogaca swój potencjał militarny powinno zostać umiejętnie wkomponowane w nasze struktury. A dyslokacja pozyskanych HIMARS-ów powinna być ściśle powiązana z dyslokacją dywizji już istniejących lub też tych, które zostaną dopiero stworzone. Nie ulega wątpliwości, że gros sił rozmieszczonych będzie na rubieży wschodniej i północnej. 

Bardzo dziękuję za rozmowę.