Jak informuje PAP, elitarna jednostka komandosów nie dość, że została rozbita w drobny mak, to jej pozostałości zostały wysłane na kolejny jeden z najcięższych odcinków frontu na Ukrainie. Czy tak właśnie putinowska Rosja likwiduje niewygodnych świadków?

- Rosyjski 331. pułk powietrznodesantowy został niemal doszczętnie rozbity podczas walk na Ukrainie; formacja straciła 85 proc. składu osobowego i uzbrojenia, lecz dowództwo wroga nie oszczędziło 70 ocalałych spadochroniarzy i ponownie rzuciło ich do walki – czytamy na portalu wgospodarce.pl

Ukraiński dziennikarz  Roman Cymbaluk podaje na Telegramie, że o skali strat i zniszczeń w tej jednostce poinformowali sami żołnierze 331. pułku, który na co dzień stacjonuje w europejskiej części Rosji - w Kostromie.