Osoby niewierzące często przytaczają słowa przypisywane Jurijemu Gagarinowi. „Patrzyłem i patrzyłem, ale nigdzie Boga nie widziałem” – miał powiedzieć radziecki kosmonauta, a to, że „nie widział” Boga w kosmosie, ma być dowodem na Jego nieistnienie. Prawdziwe doświadczenie kosmonautów jest jednak inne. Ci radzieccy, wychowywani w nienawiści do wiary, z kosmosu wracali jako wierzący.

- „Kiedy jest chwila czasu i masz okazję zerknąć przez okno i widzisz wielki porządek wszechświata... I widzisz na własne oczy, choć niby wiesz to z podręczników, że nasza planeta wisi sobie w przestrzeni... No więc wtedy zadajesz sobie pytanie: no dobra, ale kto ten porządek ustanowił?”

- mówił przed laty portalowi nto.pl gen. Mirosław Hermaszewski.

Podkreślił, że kiedy patrzy się na niezliczoną ilość gwiazd, „ma się pewność, że musi być ktoś, kto kręci tą wielką korbą”.

Kosmonauta podzielił się szczególnym doświadczeniem Boga w kosmosie.

- „Widzi pan, każdy, kto leci w kosmos, jest bardzo dobrze przygotowany pod względem technicznym, naukowym, medycznym, sprawnościowym. Ale na skutek przeżyć, jakich tam doznaje, wraca z kosmosu jako humanista. Głęboki humanista. Ja powiem coś jeszcze. Nie znam nikogo, kto był wierzący i wrócił stamtąd ateistą, ale znam takich, co polecieli w kosmos jako niewierzący, a wrócili z wiarą. Mam tu na myśli głównie kolegów ze Wschodu. Właściwie 95 procent radzieckich kosmonautów nawróciło się”

- mówił.