2 września zakończyła się kadencja prezesa Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego, sędziego Piotra Prusinowskiego. Dziennikarze pytali dziś prezydenta Andrzeja Dudę, dlaczego dotychczas nie wyznaczył sędziego, który pokieruje pracami izby i zwoła zgromadzenie sędziów.
- „Wszystko dzieje się zgodnie z obowiązującymi przepisami, zarówno działania, które podejmuje I prezes SN, jak również te ramy, w których działam jako prezydent RP i wszystko stanie się zgodnie z obowiązującymi procedurami”
- zapewnił prezydent.
- „Uspokajam tutaj, proszę się nie niepokoić. Mam nadzieję, że sprawy związane z funkcjonowaniem SN, jak również poszczególnych izb w ramach SN będą prowadzone w sposób właściwy przez właściwe osoby, które posiadają najlepsze kwalifikacje, wszelkie kwalifikacje mu temu, żeby takie mandaty sprawować”
- dodał.
Premier szantażuje I prezes SN?
Wczoraj Sąd Najwyższy poinformował, że do czasu wyznaczenia przez prezydenta sędziego wykonującego obowiązki prezesa Izby Pracy, jej pracami pokieruje I prezes SN. Decyzję tę zakwestionowała część sędziów, wedle których pracami izby powinien kierować najstarszy stażem przewodniczący wydziału, a więc sędzia Dawid Miąsik. Następnie prof. Manowska to właśnie go upoważniła do wykonywania czynności związanych z organizacją i kierowaniem pracą Izby.
Przejęcie obowiązków prezesa Izby przez I prezes SN skomentował na konferencji prasowej premier Donald Tusk, który stwierdził, że „sprawa jest jasna, będzie skierowanie zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa” przez prof. Manowską. Na jego wystąpienie sama I prezes SN odpowiedziała na antenie TV Republika.
- „Jeśli realizacja przepisów ustawy jest przestępstwem to trudno, jestem na to przygotowana. Nie jest to pierwsze ani ostatnie postępowanie karne, którym mi grożono. Udźwignę to”
- oświadczyła.