Poseł Izabela Leszczyna gościła na antenie Radia ZET, gdzie odniosła się do pacyfikacji w 2015 roku za pomocą broni gładkolufowej protestujących przed Jastrzębską Spółką Węglową górników.

- „To jest obrzydliwe. Panie redaktorze, to, że oni wczoraj przyprowadzili górników, że ci górnicy dali się zmanipulować. Wie pan, że ja myślałam, jak pani Witek zaczęła mówić o tych górnikach, że chodzi o górników z kopalni Wujek, że chodzi o stan wojenny. Jakim prawem w ogóle mówią o tym, że jakaś banda bandytów wtedy wdarła się do protestu górniczego i zaczęła niszczyć mienie publiczne i policja zareagowała tak jak musi reagować jeśli dzieją się takie rzeczy”

- powiedziała parlamentarzystka.

- „Do górników strajkujących, być może słusznie, dołączyli się zwyczajni chuligani, którzy wyrywali płyty chodnikowe i rzucali w budynek. Naprawdę chce pan, żeby polska policja nie reagowała w takich momentach?”

- dodała.

Przyznała rację Donaldowi Tuskowi, który stwierdził, że kłamstwem jest mówienie, iż Platforma Obywatelska strzelała do górników.

- „Tak, to kłamstwo. Policja nie strzelała wtedy do górników, tylko to byli chuligani”

- stwierdziła Leszczyna.

Co natomiast o wydarzeniach tych myślą sami górnicy?

- „Doznałem bardzo ciężkich obrażeń, można powiedzieć, że prawie mnie zabito. Myślę, że Donald Tusk odpowie przed sądem za słowa, które powiedział (...) Byliśmy tutaj, z tej strony. Policja stała pod spółką, 4 metry od nas. Ja zostałem postrzelony w skroń. Z czterech metrów, może pięciu. Leżałem ponad dwa miesiące w szpitalu”

- wspominał pod koniec stycznia Marcin Gralak.

Górnik podkreślił, że wie jeszcze o trzech ciężko rannych osobach.