Przyłapałem się na wzruszeniu, a to mi się niezwykle rzadko zdarza, gdyż twardym trzeba być, jak Roman Bratny. Wzruszyłem się zupełnie bez sensu, co może się wydać obrazoburcze, zwłaszcza gdy podam powód. Zobaczyłem rodziny smoleńskie, w tym Generałową Błasik, przed budynkiem prokuratury, tej samej, w której pogwałcono nie tylko uczucia bliskich ofiar, ale zgwałcono polską rację stanu. Generałowa Błasik z ulgą i nadzieją w głosie mówiła, że w końcu prokuratura zaczyna normalnie działać i nie zajmuje się poniewieraniem Polaków, tylko dąży do wyjaśnienia przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem. Swoje w życiu przeszedłem i ciągle przechodzę, szczególnie szeroko pojęty wymiar sprawiedliwości uprzejmie mnie doświadcza, jednak moje przejście są absolutnie niczym w porównaniu z tragedią takich ludzi, jak Pani Błasik, żon, matek i dzieci opłakujących śmierć najbliższych. Cóż jest zatem nienormalnego we wzruszeniu? Nienormalne, a wręcz patologiczny jest powód, bo fakt, że polska prokuratura po 6 latach zachowuje się jak na polską prokuraturę przystało, najdobitniej świadczy w jakim bagnie żyliśmy przez ostatnie lata. Cieszę się szczęściem Pani Błasik, cieszę się nadzieją wszystkich ludzi, którzy czekali na ten moment bardzo długo, ale szybko zamieniam wzruszenie, na oczekiwanie. Okazywanie szacunku ofiarom i rodzinom nie jest żadną łaską, czy rewolucją, która może zastąpić rzetelne śledztwo. Bardzo dobrze, że zrzuciliśmy ten garb owrzodzony i aż ciarki chodzą po plecach, gdy się wspomni prokuratorów, którzy powinni stanąć przed sądem. Nie ma to jednak wiele wspólnego z meritum sprawy, ponieważ od okazania człowieczeństwa, co jest normą, do przeprowadzenia solidnego śledztwa prowadzi bardzo daleka droga.

Pozostawiając emocje na boku, z dotychczasowych działań nowej prokuratury można być zadowolonym z kilku powodów. Przede wszystkim pokrzywdzeni stali się dla prokuratury partnerami, a nie przeciwnikami, jak to miało miejsce w haniebnej przeszłości. Po drugie przed podjęciem niektórych decyzji prokuratura musi się konsultować z rodzinami i to właśnie robi. Nikomu chyba nie trzeba tłumaczyć, że kwestia ekshumacji jest wyjątkowo wrażliwą i jednocześnie fundamentalną czynnością, jaką prokuratura musi podjąć. Zaproszenie rodzin na zamknięte posiedzenie prokuratury i uszanowanie Ich decyzji nie jest jedynie aktem moralnym, ale warunkiem prawnych rozstrzygnięć. Po trzecie zwracam uwagę, że skończyła się ohydna gra przeciekami z podobnych spotkań, dość przypomnieć niesławne prowokacje Tuska, a to oznacza, że zarówno prokuratura, jak i pokrzywdzeni mają do siebie zaufanie. Po czwarte, prócz ekshumacji mają być ponowione badania, dotyczące niemal każdego elementu katastrofy, w tym przesłuchania nagrań z kokpitu i ponowne badania laboratoryjne próbek na obecność materiałów wybuchowych. Przywołany katalog zmian w postępowaniu prokuratury daje nagły i od wieków pożądany zwrot. Mam wrażenie, że Pani Generałowa i wnuczek Anny Walentynowicz bardziej byli dziś wzruszeni właśnie zwrotem w sprawie, niż ludzkimi gestami ze strony prokuratury, co oczywiście ma swoją wartość. Zmienia się wszystko w dobrym kierunku, bo jednocześnie został przywrócony szacunek pokrzywdzonym i sens prowadzonych przez prokuraturę czynności.

Nie wiem jak inni odbierają obecnie katastrofę smoleńską, ale mnie zupełnie przeszło poszukiwanie i odgadywanie przyczyn. Teraz fascynuje mnie coś zupełnie innego, a mianowicie na ile w zastanych okolicznościach państwo polskie jest w stanie sobie poradzić z profesjonalnym śledztwem. Zostało zepsute i sprofanowane tak wiele, że zadanie wydaje się karkołomne, ale to będzie prawdziwy egzamin i w dużym napięciu czekam na wyniki. Chciałbym też być dobrze zrozumiany, nie oczekuję cudów, których wręcz domaga się tak wielu. Prawdopodobnie na 100% nigdy się nie dowiemy, jak było, ale jest spora szansa, że nawet po latach profesjonaliści z dobrą wolą są w stanie przeprowadzić odpowiednie ekspertyzy, które zniosą najbardziej kłamliwe mity. Wyobrażam sobie, że patolodzy potrafią określić jakie były przyczyny śmierci ofiar katastrofy, z całą pewnością spece od metali mogą określić, czy aluminium zostało zgniecione, czy rozerwane. Materiały wybuchowe zachowują się przez dziesiątki lat, a ruskie nagrania w końcu zostaną porównane z nagraniami dostarczonymi przez obce wywiady. Zanim powiemy uda się lub się nie uda, mamy do wykonania mnóstwo czynności, które kolejno będą potwierdzać lub przeczyć naszym amatorskim próbom wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej. Dla mnie to zupełnie nowa sytuacja, jeszcze nie piszę jakość, bo na to musimy poczekać.

Matka Kurka/kontrowersje.net