Tomasz Wandas, Fronda.pl: Zaprzysiężenie Donalda Trumpa na prezydenta USA już za nami. Jakim będzie prezydentem zdaniem Pana Ministra? 

Piotr Naimski, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów: Przede wszystkim będzie prezydentem Stanów Zjednoczonych. Wszyscy, którzy analizują sytuację globalną - bo oczywiście to, kto jest amerykańskim prezydentem oddziałuje globalnie – muszą brać pod uwagę, że prezydent USA kieruje się interesem swojego kraju. Donald Trump nie będzie odbiegał od tej reguły. To bardzo doświadczony człowiek jeżeli chodzi o znajomość świata i relacje biznesowe. Jest też bardzo doświadczonym negocjatorem – w świecie biznesu, kiedy chce się osiągać sukcesy - a Donald Trump osiągnął sukcesy - sztuka negocjacji okazuje się jednym z bardzo potrzebnych i często używanych narzędzi. 

Czy będzie pragmatycznym prezydentem?

Może się okazać, że Trump jako prezydent będzie się starał przeprowadzać w praktyce to, co zapowiadał w kampanii wyborczej. Będzie bardzo pragmatycznym politykiem, tak jak przez całe swoje życie był pragmatycznym biznesmenem. Wygrał wybory w Stanach Zjednoczonych z mandatu partii republikańskiej, ale trzeba mieć na uwadze to, że tamtejsze partie, zarówno Demokraci, jak i Republikanie, tworzą wielonurtowe środowiska polityczne, są wewnętrznie spluralizowane. Człowiek, który uzyskuje nominację w wyborach prezydenckich w całej partii, w drodze do niej musi pokonać wielu konkurentów z własnej partii.

Czy będzie zatem starał się jednoczyć?

Donald Trump będzie starał się zabliźnić rany z czasów kampanii przedwyborczej w partii republikańskiej, co zresztą daje się zauważyć już teraz, na samym początku kadencji. Obserwujemy nominacje najważniejszych państwowych urzędników jego administracji. Trump najprawdopodobniej stanie się rzecznikiem wewnętrznego politycznego kompromisu nie tylko w partii republikańskiej, co wydaje się w miarę pewne, ale może okazać się, że także szerzej, w całym kraju. Wybory prezydenckie bardzo głęboko podzieliły Amerykę. Emocje sięgają takiego pułapu, jakiego dawno nie osiągały. 

Jakie będą główne cele Trumpa? 

Jednym z celów amerykańskiego prezydenta będzie chęć przezwyciężenia podziałów, a przynajmniej – ich częściowego niwelowania. Trump został prezydentem całych Stanów Zjednoczonych, a nie jednej partii. Tradycją Ameryki jest, że bardzo brutalnie prowadzi się kampanię wyborczą, później jednak nawet ci, którzy zwyciężyli choćby niewielką większością głosów, starają się reprezentować interes całego kraju. Sądzę, że – opierając się na tym przypuszczeniu, jak również na ocenie osobowości Donalda Trumpa – możemy pozostawać w Polsce i w Europie optymistami. Trump odrzuca liberalną nowomowę, często kryjącą słabość i brak jakichkolwiek zasad. Łączy to z zimnym, pragmatycznym podejściem do interesów Stanów Zjednoczonych. Zatem i podejście do interesów sojuszników Ameryki będzie, miejmy nadzieję, prowadziło do pragmatycznego ich uwzględniania. Równocześnie poważnie brałbym pod uwagę na przykład to proste pytanie stawiane przez Trumpa w kampanii wyborczej: którzy sojusznicy europejscy wypełniają wspólnie przyjęte zobowiązanie do łożenia po 2% własnego budżetu na obronę narodową. Myślę, że będzie to realne kryterium w relacjach nowego prezydenta z poszczególnymi sojusznikami w Europie i w NATO.

Jakie nadzieje można wiązać z tą prezydenturą?

Mam nadzieję, że ta prezydentura przywróci pewną podmiotowość, którą jeszcze trzydzieści lat temu zwykło się określać podmiotowością Zachodu. Oby tak się stało. Pamiętajmy, że to tamten  Zachód był dla nas źródłem nadziei na wsparcie w dążeniu do niepodległości.

Co natomiast z relacją amerykańsko-rosyjską? Ulegnie zmianie?

Trump jest podejrzewany przez swoich przeciwników o zbyt bliskie relacje z rosyjskimi politykami. Warto pamiętać, że ci, którzy w tej chwili w Stanach Zjednoczonych atakują Trumpa i zarzucają mu nadmierną bliskość w stosunkach z Rosją, to często ci sami politycy, którzy realizowali tzw. reset między USA a Rosją osiem, sześć i cztery lata temu. Jest to koniunkturalne z ich strony. Kwestią amerykańskiej tradycji politycznej jest, że nowa administracja, nowy prezydent stara się na początku kadencji o ułożenie pragmatycznych stosunków z Moskwą. Na ogół to się nie udawało, a często prowadziło do błędów i strat. Realizm Donalda Trumpa będzie w tym pierwszym okresie bardziej na miejscu niż idealizm niektórych poprzedników. Czas pokaże, czy Trump połączy pragmatyczne podejście z twardym oparciem się na wartościach, które leżały u źródeł euroatlantyckiej wspólnoty Zachodu. Takiej syntezy dokonał przed nim z sukcesem Ronald Regan.

Bardzo dziękuję za rozmowę.