A według ekspertów cytowanych przez „Nasz Dziennik” zaskarżenie to może okazać się skuteczne, bowiem prezydent Warszawy tak bardzo chciała zwolnić dyrektora z pracy, i doprowadzić do tego, by w placówce także zabijano dzieci nienarodzone, że złamała przy okazji prawo stanowione, które jest jej rzekomo tak bardzo drogie.

Jeden z sędziów pracy, który rozmawiał z „Naszym Dziennikiem” podkreśla, że zwolnienie prof. Chazana z pracy może być unieważnione z powodów formalnych lub merytorycznych. – Nie znam sprawy, opieram się tylko na relacjach prasowych, ale wynika z nich, że pełnomocnik prof. Chazana zgłasza pretensje wobec prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz, że nie dopełniła procedury związanej ze zwolnieniem profesora – mówi nasz rozmówca. – Chodzi o to, że kontrola w szpitalu nie została przeprowadzona do końca, a już wydano decyzję o zwolnieniu. I jeśli sąd stwierdzi, że rzeczywiście prof. Chazan nie miał szans ustosunkować się do zarzutów kontrolerów, że nie zostały wysłuchane jego argumenty przed podjęciem decyzji przez panią prezydent, to zwolnienie z pracy zostanie uchylone bez sprawdzania przez sąd innych kwestii – dodaje.

W przypadku oceny zasadności zwolnienia prof. Chazana sąd będzie musiał zbadać motywy, jakimi kierowała się Hanna Gronkiewicz-Waltz, wyrzucając go ze stanowiska dyrektora Szpitala im. Św. Rodziny. – Pani prezydent będzie musiała mieć naprawdę bardzo mocne argumenty, aby obronić w sądzie swoją decyzję (choć formalnie pozwanym będzie szpital). Bo w takich procesach, w razie wątpliwości, sądy pracy z reguły stają po stronie pracownika jako słabszej strony wobec pracodawcy – twierdzi sędzia.

I właśnie z tego wynika, że profesor ma spore szanse na przywrócenie do pracy. I oby tak się stało, jak najszybciej. Tylko taka decyzja może bowiem zatrzymać rzeź niewiniątek jaka już się w Szpitalu Świętej Rodziny rozpoczęła.

TPT/Nasz Dziennik