Damian Świerczewski, Fronda.pl: Kanclerzem Niemiec ponownie została Angela Merkel, w wyborach zwyciężyły CDU i CSU – tu zaskoczenia nie ma. Jak jednak ocenia Pan wynik AfD? Spodziewał się pan tak dużego poparcia dla „Alternatywy dla Niemiec”.

Andrzej Talaga, Warsaw Enterprise Institute: Nie, ten wynik nie był zaskoczeniem. Wszystko wskazywało na to, że poparcie dla AfD będzie dość wysokie. Jednak czy jest to 10 czy 13 procent, to już tak naprawdę drobna różnica. Ten wynik można było przewidzieć, tak też prognozowała większość komentatorów, ale również i CDU spodziewała się, że AfD wejdzie do Bundestagu z relatywnie wysokim wynikiem. Wysokim, bo 13% to dużo głosów, ale też z drugiej strony wciąż uniemożliwiającym tej partii jakiekolwiek realne działania polityczne poza krytyką rządu.

Dzięki zasiadaniu w Bundestagu głos AfD w sprawie kryzysu imigracyjnego i islamu będzie teraz z pewnością jeszcze lepiej słyszalny. To wpłynie na politykę kanclerz Merkel i CDU/CSU?

To zależy. Jeśli powstanie sojusz wszystkich partii przeciw „Alternatywie dla Niemiec”, a więc wspólne krytykowanie jej za to, że jest nieodpowiedzialna, antypaństwowa i pogarsza pozycję samych Niemiec, to takie „kupowanie” ich haseł nie będzie konieczne. Mamy tu w końcu do czynienia z dużo mniejszym społecznym poparciem niż choćby w przypadku „Frontu Narodowego” we Francji. Tam konieczne jest owo „kupowanie” jego haseł, bo poparcie dla krytyków całego systemu jest znacznie większe niż w Niemczech. Nie ma chyba konieczności, aby niemiecka chadecja stawała się bardziej „nacjonalistyczna”.

Komentując wyniki wyborów w Niemczech minister Mariusz Błaszczak stwierdził, że obawia się prorosyjskości AfD oraz pojawiania się haseł dotyczących gloryfikacji Wehrmachu. Rzeczywiście można się obawiać, że taka retoryka będzie teraz częstsza?

To, czy „Alternative für Deutschland” będzie gloryfikować Wehrmacht lub czy będzie prorosyjska, jest zupełnie bez znaczenia, bo nie będzie miała wpływu na niemiecką politykę w tym zakresie. Przede wszystkim – moim zdaniem – AfD się uspokoi, stanie się partią bardziej stonowaną. Bycie opozycją pozaparlamentarną jest czymś zupełnie innym, niż zasiadanie w Bundestagu. Poza parlamentem dużo więcej wolno i dużo więcej uchodzi. Nie spodziewam się zatem, że będą bardzo agresywni, a jeśli już, to tylko na początku. Dla nas ważne jest to, co zrobi partia rządząca, jak ona będzie się odnosiła do Rosji. Jeśli natomiast wejdzie w koalicję z liberałami (i Zielonymi, jeśli liberałowie nie wystarczą), to z tego co jest dostępne, jest to układ dla Polski najkorzystniejszy z możliwych.

Bardzo dziękuję za rozmowę.