Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie możliwego przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy policji i SOP w związku z czynnościami podejmowanymi przy zatrzymaniu w Pałacu Prezydenckimi posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Sensacyjnymi informacjami na temat przyczyn decyzji prokuratury podzieliła się „Rzeczpospolita”.
- „Aby jak najszybciej zatrzymać Kamińskiego i Wąsika, chciano zastosować technikę operacyjną, a więc podsłuchy, by ustalić gdzie są i co planują, oto dlaczego prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nalotu na Pałac Prezydencki”
- donosi dziennik.
Wedle ustaleń „Rz”, na wiceszefa warszawskiej policji Krzysztofa Smelę miała być wywierana w tej sprawie presja. Ten miał na znak sprzeciwu podać się do dymisji.
Do doniesień tych odniosła się już policja.
- „Sugerowanie, że I zastępca Komendanta Stołecznego Policji insp. Krzysztof Smela odchodzi ze służby w związku z realizacją przez Policję postanowienia sądu jest nieprawdziwe i krzywdzące dla całej formacji. Pan komendant odejdzie na emeryturę w dn. 2 lutego 2024 r.”
- napisano w komunikacie opublikowanym w mediach społecznościowych.
W związku z artykułem https://t.co/Ehl6hVxlSV informujemy, że zastępca komendanta @Policja_KSP insp. K. Smela złożył raport o przejście na emeryturę już w dn. 8.11.2023 r., a następnie go wycofał. Po przeglądzie kadrowym kierownictwa @PolskaPolicja złożył kolejny w dn. 10.01.2024
— Polska Policja 🇵🇱 (@PolskaPolicja) January 13, 2024
P.o. rzecznika prasowego Komendanta Głównego Policji Katarzyna Nowak wskazała natomiast, że „pierwszy raport o odejście ze służby z policji inspektor Smela złożył już 8 listopada”.
- „Miał odejść 3 stycznia, ale kiedy okazało się, że zastępca komendanta głównego inspektor Dariusz Augustyniak będzie pełnił obowiązki komendanta głównego, inspektor Smela wycofał swój raport, chciał pozostać w służbie”
- relacjonowała.
- „Kolejny raport o odejście z służby złożył 10 stycznia, nie miało to nic wspólnego z tym, co napisała Rzeczpospolita”
- dodała.
Zaznaczyła też, że w przypadku zatrzymania polityków nie było potrzeby sięgania po kontrolę operacyjną. Sama „Rzeczpospolita” natomiast podkreśla, że dziennikarzom nie udało się ustalić, czy ostatecznie kontrolę tę zastosowano.