Lider Polski 2050 gościł w programie „Jeden na jeden” na antenie TVN24, gdzie przyznał, że mające zbudować nowy rząd ugrupowania różnią się w stosunku do postulatu liberalizacji prawa aborcyjnego.
- „Mamy zgodę co do tego, że nie może być tak, że kobiety w Polsce miałyby bać się rodzić dzieci, zachodzić w ciążę albo iść do szpitala. To nie może tak być”
- powiedział.
Stwierdził też, że „można zrobić wiele rzeczy przy pomocy ustawodawstwa”, ale wówczas prezydent najpewniej skieruje projekty do TK. W związku z tym były publicysta katolicki ma inny pomysł na rozszerzenie dostępu do aborcji.
- „To, co można zrobić, trzeba będzie zrobić. Na poziomie Ministerstwa Zdrowia, rozporządzenia Ministra Zdrowia, NFZ-u, wytycznych konsultanta, jeżeli takie będą”
- stwierdził.
Zapewnił też, że „prawo w Polsce będzie stanowił Sejm, a nie Episkopat Polski”.
- „Mówię z pełną odpowiedzialnością jako katolik, jako obywatel i jako osoba, która wie, że rozdział Kościoła od państwa jest rzeczą niezbędną. Rozdział nie-wrogi, rozdział taki, w którym uznajemy nawzajem swoje kompetencje, ale to państwo podejmuje decyzję, bo wyborcy - wierzący i niewierzący - podjęli decyzję, głosując w wyborach”
- dodał.
Orzeczenie uznające aborcję z przyczyn eugenicznych uznał za „haniebny wyrok” i przekonywał, że trzeba „przywrócić status quo ante”.