O losie młodego chłopca z Torunia, którego rodzinie przyjdzie pewnie zapłacić za jego patriotyzm, o niezałatwionych sprawach polsko-ukraińskich, o Ursuli von der Leyen, nowej przewodniczącej Komisji Europejskiej, o PSL i jego koalicji, o telewizji publicznej i liście Roberta Mazurka do Danuty Holeckiej, a także o rywalizacji dwóch polskich filmowców, którzy prześcigają się w szokowaniu swoich widzów.

- Minęła niedawno 76 rocznica Rzezi Wołyńskiej .Ciągle nierozliczonej przed światem historią zbrodni popełnioną przez Ukraińską Powstańczą Armię. W puencie tej rocznicy dowiedzieliśmy się, że w jednej z toruńskich szkół doszło do konfliktu pomiędzy polskim chłopcem i ukraińskim, który wychwalał Stefana Banderę. Gdy polski chłopiec zwrócił mu uwagę, że to był zbrodniarz, doszło do bójki pomiędzy chłopcami. Epilog jest bulwersujący. Sprawa chłopca trafiła przed sąd opiekuńczy w Toruniu a rodzicom grozi ograniczenie praw rodzicielskich - mówił Witold Gadowski

- Powstaje pytanie, czy Państwo polskie jest domem Polaków? - zastanawiał się dziennikarz

- Czy nie powinno być tak, że publiczne czczenie i wychwalanie zbrodniarza Bandery powinno skutkować wydaleniem z Polski osób, które to robią - dodawał

- Przypadek chłopca z Torunia jest przypadkiem namacalnym. Gdzie są politycy? Gdzie są ci wszyscy, którzy płomiennie mówią o patriotyzmie i niepodległości? - podkreślił Gadowski

- Nigdy nie będzie pojednania polsko - ukraińskiego dopóki Ukraińcy nie uderzą się w pierś i nie przeproszą za rzeź Wołynia - zaznaczył