Jak przekonywał w programie "Bez Retuszu" w TVP Info prof. Piotr Wawrzyk, termin "polskie obozy śmierci" nie jest pomyłem niemieckich dziennikarzy, lecz jest to sforłumowanie, które wymyślili w RFN oficerowie niemieckiego wywiadu. 

Goście Adriana Klarenbacha zastanawiali się, jak walczyć z terminem „polskie obozy”, używanym przez zagraniczne media.

W ostatnim czasie wielu Polaków zbulwersowała forma przeprosin niemieckiej telewizji ZDF za użycie określenia „polskie obozy śmierci”. Pod koniec grudnia 2016 roku Sąd Apelacyjny w Krakowie nakazał telewizji przeproszenie za to Karola Tendery, byłego więźnia Auschwitz. Sąd wskazał, że przez takie stwierdzenie były więzień z ofiary staje się sprawcą. Przeprosiny miały zostać opublikowane na pierwszej stronie vortalu nadawcy i pozostawać widoczne przez 30 dni.

Telewizja ZDF w osobliwy sposób podeszła do wyroku sądu. Przeprosiny ukazały się na stronie internetowej, ale opublikowano je na dole. Wielu internautów zaczęło potem zamieszczać w komentarzach na stronie emocjonalne wpisy, w których przypominały telewizji, kto podczas wojny był sprawcą, a kto ofiarą.

Prof. Piotr Wawrzyk tłumaczył, że pojęcie „polskie obozy” wcale nie jest wymysłem mediów, a powstało w RFN, wśród współpracowników Reinharda Gehlena, generała Wermachtu, który po wojnie przekazał Amerykanom cenne informacje wywiadowcze i współtworzył zachodnioniemiecki wywiad. – On, na początku lat 50. zrobił u siebie naradę, co zrobić, żeby Niemcy nie ponosili takiej odpowiedzialności medialnej w społeczeństwie za to, co się stało – mówił.

– I jeden z jego współpracowników powiedział: wprowadźmy do obiegu publicznego pojęcie „polskie obozy koncentracyjne”. I od tamtego czasu, a to był bodaj 1952 rok, sukcesywnie, mniej lub bardziej oficjalnymi kanałami, takie sformułowanie jest rozpowszechniane – dodał.

Politolog nie zgodził się też z rozumowaniem Niemców, którzy tłumaczą, że – według nich – nie wszyscy Niemcy byli podczas wojny nazistami, więc nie powinno się pisać „niemieckie obozy”. Według niego wielu Niemców „nie robiło nic, aby ci naziści w Niemczech nie rządzili”.

– Jeśli Niemcy przez kilkanaście lat pozwalali, żeby ta grupa „ufoludków” – no bo chyba tak to wygląda w tej chwili – przyleciała nie wiadomo skąd i objęła władzę nad Niemcami, wywołała wojnę, doprowadziła do masowych mordów i oni nic nie zrobili, żeby tę grupę „ufoludków” odsunąć od władzy, to jest pytanie, dlaczego Niemcy nie mają do tej pory poczucia winy – wskazywał.

O samym wyroku mówił z kolei mecenas Lech Obara, adwokat Karola Tendery. – Piękne, że po ośmiu latach, w trzech procesach przeciw „Die Welt”, „Focus online” i niemieckiej telewizji dobrnęliśmy do szczęśliwego końca w sprawie przeciw ZDF – powiedział. – Uważam, że środkami prawnymi, już za Odrą wyegzekwujemy wykonanie tego wyroku – dodał.

Prawnik podziękował też internautom, którzy zalali fora na stronach ZDF. – Oczywiście wsparcie internautów nam może w jakiś sposób pomóc. Być może osłabi psychologicznie wolę walki, jaką dalej mają nasi przeciwnicy, czyli kierownictwo ZDF – podkreślił.

Według Obary ZDF tłumaczy się tym, że „względy techniczne i układ graficzny uniemożliwia wykonanie wyroku tak, jak brzmi, czyli wyświetlić na pierwszej stronie przez miesiąc określonej treści”. Zapewnił jednak, że są środki prawne, aby wyrok był jednak wykonany jak należy. – Możemy skorzystać z grzywny, w celu przymuszenia do wykonania wyroku, możemy skorzystać wręcz z aresztu – zapowiedział.

Głos w sprawie zabrali też politycy. Według posła PiS Pawła Szefernakera w walce z indolencją dziennikarzy ws. obozów zagłady ważne jest dobre prawo. – Naszą rolą, rolą polityków jest przede wszystkim kształtować i tworzyć tak prawo, aby można było jeszcze skuteczniej walczyć z zakłamywaniem historii – przekonywał.

I dodał, że 16 sierpnia 2016 roku rząd przyjął projekt ustawy w tej sprawie. Potem trwały nad nim prace. – Jestem przekonany, że jak najszybciej będziemy mogli go przyjąć, aby skuteczniej działać na arenie międzynarodowej. Takich spraw jest bardzo dużo - wskazywał.

emde/tvp.info